14-06-2016, 22:06
Ponieważ link do kawału o Ruskich przepadł razem z całym forum Odyssei, spróbuję go odtworzyć, ponieważ pasuje do tego, co czytam.
Ojciec chrzestny rosyjskiej mafii wybrał się prywatnie na ryby. Prywatnie, a więc bez obstawy, terenóweczką na odludzie. Jako, że nie miał żadnych planów oprócz łowienia, ubrał się na luzacko, koszulka i dżinsy, w tylnej kieszeni zwitek studolarówek, na szyi złoty łańcuch, którego nie zdejmuje nawet do spania a na palcu sygnet, Było zimno, a w aucie znalazły się dwie flaszeczki, na skutek ich zawartości po godzinie gangster spał jak dziecko. Zbudził się parę godzin później i od razu otrzeźwiał - zginął sygnet i złoty łańcuch, nie ma dolarów! Na szczęście w trawie znalazła się komórka - zadzwonił i w 20 min. przyjechały dwa Mercedesy, a w nich czterej chłopcy z kałasznikowami. Szef powiedział, co się stało i po krótkiej naradzie postanowili szukać sprawcy w najbliższej wsi, tylko 12 kilometrów. Zaraz na wjeździe do wioski spotykają wesołego chłopka-roztropka w kufajce i uszance, na szyi ma łańcuch, na palcu sygnet... Rzucają go na ziemię i pytają, skąd to ma. Gejowaty chłopek zachwycony tak niezwykłą publicznością zaczyna opowiadać: Możecie nie wierzyć, ale poszedłem rano z psem na spacer, patrzę, a tu jakiś frajer śpi, no to wziąłem mu ten łańcuch i sygnet i na koniec go jeszcze wykorzystałem... Ochroniarze patrzą na bossa - czy mają chłopa żywcem ćwiartować, od razu zastrzelić czy utopić, a mafiozo mówi: To nie moje błyskotki! Szukajcie dalej!
Ojciec chrzestny rosyjskiej mafii wybrał się prywatnie na ryby. Prywatnie, a więc bez obstawy, terenóweczką na odludzie. Jako, że nie miał żadnych planów oprócz łowienia, ubrał się na luzacko, koszulka i dżinsy, w tylnej kieszeni zwitek studolarówek, na szyi złoty łańcuch, którego nie zdejmuje nawet do spania a na palcu sygnet, Było zimno, a w aucie znalazły się dwie flaszeczki, na skutek ich zawartości po godzinie gangster spał jak dziecko. Zbudził się parę godzin później i od razu otrzeźwiał - zginął sygnet i złoty łańcuch, nie ma dolarów! Na szczęście w trawie znalazła się komórka - zadzwonił i w 20 min. przyjechały dwa Mercedesy, a w nich czterej chłopcy z kałasznikowami. Szef powiedział, co się stało i po krótkiej naradzie postanowili szukać sprawcy w najbliższej wsi, tylko 12 kilometrów. Zaraz na wjeździe do wioski spotykają wesołego chłopka-roztropka w kufajce i uszance, na szyi ma łańcuch, na palcu sygnet... Rzucają go na ziemię i pytają, skąd to ma. Gejowaty chłopek zachwycony tak niezwykłą publicznością zaczyna opowiadać: Możecie nie wierzyć, ale poszedłem rano z psem na spacer, patrzę, a tu jakiś frajer śpi, no to wziąłem mu ten łańcuch i sygnet i na koniec go jeszcze wykorzystałem... Ochroniarze patrzą na bossa - czy mają chłopa żywcem ćwiartować, od razu zastrzelić czy utopić, a mafiozo mówi: To nie moje błyskotki! Szukajcie dalej!