13-08-2012, 17:48
Najkrótsza droga z Polski na Węgry to ok. 120 km. Wydaje się, że to bardzo mało. Gdy jednak popatrzeć na to, co kojarzącego się z Węgrami towarzyszy nam na co dzień, to jest fatalnie - bardzo egzotyczny kraj. (A najczęściej towarzyszy placek po węgiersku ). Dotyczy to w mniejszym lub większym stopniu wszystkich krajów byłego bloku socjalistycznego. Co roku wiosną oglądam przewodniki w księgarniach - nowych o Węgrzech teraz nie zauważyłem, ogólnie jest ich tylko kilka i są stanowczo zbyt pobieżne, może jedynie Budapest i Balaton są traktowane rzetelniej (a mnie marzyłaby się cegła o każdym komitacie!).
Najgorsze jest to, że żadna (?) kablówka czy cyfrówka nie oferuje kanału węgierskiego. Ofert mnóstwo, kanałów setki, ale to oni decydują, jakie. A ja wolałbym 5, ale przeze mnie wybranych. Muzyka w radiu (dobre radio skończyło się na początku lat 90.) - przeważnie kiepska, mało ambitna, ciągle to samo i za dużo z Zachodu. Posłuchać dobrej muzyki z pobliskich krajów - nierealne? Przyznam, że nie szukam tej możliwości, bo nie wierzę, że się uda - może ktoś wyprowadzi mnie z błędu?
Od kilku lat dobija mnie też to, co znajdę w dziale win w praktycznie każdym większym sklepie - tylko Tokaj i Egri Bikavér. Dobija mnie to, że nie kupię Arany Ászoka w Polsce, a na Węgrzech - Żywca.
To jednak bardzo, bardzo daleko.
Chciałbym, aby ktoś robił w Polsce tyle dla popularyzacji Węgier, ile robi Mariusz Szczygieł dla Czech lub Anna i Marcin Meller dla Gruzji. Chciałbym, aby pojawił się na Węgrzech ktoś, kto będzie dla mnie chociaż w połowie tak ważny jak Jaromir Nohavica.
Współczuję Hungarofilom mieszkającym w północnej części Polski - te kilkaset kilometrów robi różnicę .
Najgorsze jest to, że żadna (?) kablówka czy cyfrówka nie oferuje kanału węgierskiego. Ofert mnóstwo, kanałów setki, ale to oni decydują, jakie. A ja wolałbym 5, ale przeze mnie wybranych. Muzyka w radiu (dobre radio skończyło się na początku lat 90.) - przeważnie kiepska, mało ambitna, ciągle to samo i za dużo z Zachodu. Posłuchać dobrej muzyki z pobliskich krajów - nierealne? Przyznam, że nie szukam tej możliwości, bo nie wierzę, że się uda - może ktoś wyprowadzi mnie z błędu?
Od kilku lat dobija mnie też to, co znajdę w dziale win w praktycznie każdym większym sklepie - tylko Tokaj i Egri Bikavér. Dobija mnie to, że nie kupię Arany Ászoka w Polsce, a na Węgrzech - Żywca.
To jednak bardzo, bardzo daleko.
Chciałbym, aby ktoś robił w Polsce tyle dla popularyzacji Węgier, ile robi Mariusz Szczygieł dla Czech lub Anna i Marcin Meller dla Gruzji. Chciałbym, aby pojawił się na Węgrzech ktoś, kto będzie dla mnie chociaż w połowie tak ważny jak Jaromir Nohavica.
Współczuję Hungarofilom mieszkającym w północnej części Polski - te kilkaset kilometrów robi różnicę .