09-02-2012, 2:05
Nie Közel, tylko Kozel - zgadza się, czeski, ma nawet kozła na etykiecie
Poza tym wg mnie węgierskie piwo to sikacz trochę, ja po dwóch tygodniach letniego uniwersytetu przywykłam i od tego czasu jestem w stanie w miarę normalnie pić. Ale np. moi niehungarystyczni znajomi kiedy pojechali na sylwestra do Budapesztu, na tyle nie byli w stanie przełknąć węgierskiego piwa, że wynaleźli jakąś knajpkę, gdzie lano Żywca i tylko tam pili ;]
Z win to oczywiście wszystkie Tokaje (Tokaji bor): aszú, hárslevelű, furmint, szamorodni i znane u nas jest również Egri Bikavér - takie najpopularniejsze. Poza tym Węgrzy mają milion pięćset sto dziewięćset rodzajów wina, ja do dziś wchodząc do Tesco na Węgrzech wino wybieram na zasadzie 1) cena do:, 2) słodkie/półsłodkie/etc.. A wina nawet te za 300-400 ft za butelkę są na ogół doooobre
Cokolwiek innego: pálinka, czyli coś podobnego do wódki, ale gotowane z owoców (kiedyś nawet byłam na wycieczce w fabryce Zwacka w Kecskemét i dowiedziałam się dokładnie jak wygląda proces przygotowywania tego napoju, ale już niewiele z tego pamiętam). Ta tańsza sklepowa jest nie do przełknięcia dla przeciętnego Polaka (miks aromatu owocowego, alkoholu i posmaku mydła wg mnie), jedyna jaką jestem w stanie strawić w niedużych ilościach, to palinka domowej produkcji.
Unicum - likier ziołowy - specjalność Zwacka. Piłam tylko wersję Next - z dodatkiem cytrusów (czy tam ich aromatu) i uważam, że było całkiem w porządku.
Poza tym wg mnie węgierskie piwo to sikacz trochę, ja po dwóch tygodniach letniego uniwersytetu przywykłam i od tego czasu jestem w stanie w miarę normalnie pić. Ale np. moi niehungarystyczni znajomi kiedy pojechali na sylwestra do Budapesztu, na tyle nie byli w stanie przełknąć węgierskiego piwa, że wynaleźli jakąś knajpkę, gdzie lano Żywca i tylko tam pili ;]
Z win to oczywiście wszystkie Tokaje (Tokaji bor): aszú, hárslevelű, furmint, szamorodni i znane u nas jest również Egri Bikavér - takie najpopularniejsze. Poza tym Węgrzy mają milion pięćset sto dziewięćset rodzajów wina, ja do dziś wchodząc do Tesco na Węgrzech wino wybieram na zasadzie 1) cena do:, 2) słodkie/półsłodkie/etc.. A wina nawet te za 300-400 ft za butelkę są na ogół doooobre
Cokolwiek innego: pálinka, czyli coś podobnego do wódki, ale gotowane z owoców (kiedyś nawet byłam na wycieczce w fabryce Zwacka w Kecskemét i dowiedziałam się dokładnie jak wygląda proces przygotowywania tego napoju, ale już niewiele z tego pamiętam). Ta tańsza sklepowa jest nie do przełknięcia dla przeciętnego Polaka (miks aromatu owocowego, alkoholu i posmaku mydła wg mnie), jedyna jaką jestem w stanie strawić w niedużych ilościach, to palinka domowej produkcji.
Unicum - likier ziołowy - specjalność Zwacka. Piłam tylko wersję Next - z dodatkiem cytrusów (czy tam ich aromatu) i uważam, że było całkiem w porządku.