28-08-2012, 11:34
Ja jednak zachęcam zainteresowanych tym językiem do samodzielnej nauki. Sam tak zrobiłem, ponieważ nie mam na miejscu od kogo się uczyć, a nie lubię rozmawiać na migi podczas wyjazdów. W Budapeszcie można od biedy porozumieć się po angielsku, choć nie zawsze - na Keleti pu. bilety musiałem "kupić" po węgiersku, bo na zapytanie o angielski kasjerka, starsza pani, tylko uśmiechnęła się wymownie i przepraszająco. Niemieckiego ja z kolei nie znam, więc kiedy planowałem wyjazd najpierw do stolicy, a potem do Egeru i Tokaju, uznałem, że poduczę się podstaw. Korzystałem najpierw z samouczka z płytami CD wydawnictwa Edgard oraz z turystycznych rozmówek, a obecnie powoli, lecz systematycznie rozpracowuję książkę pani Pontifex, choć widziałem tu na forum posty krytyczne wobec tej pozycji. Cóż, taki podręcznik mam, więc jestem na razie na niego skazany. Dzięki za wiadomości o stronach internetowych - przydadzą się. W każdym razie nie miałem kłopotów na Węgrzech ze zrozumieniem wypowiadanych przeze mnie zwrotów, przeciwnie, chwalono mnie za wymowę (może trochę na wyrost, przez grzeczność ). Na początek warto nauczyć się najpotrzebniejszych w podróży zwrotów według kluczy: restauracja, hotel/pensjonat, sklep, kasa na dworcu kolejowym, a jednocześnie zapoznać się z gramatyką, żeby wiedzieć, z jakimi konstrukcjami ma się do czynienia, wówczas łatwiej to zapamiętać. Ja osobiście uwielbiam ten język, nawet jeśli rozumiem na razie najwyżej 5%, wielką frajdę mam z tego, że się nim posługuję w potrzebie, choćby w skromnym zakresie. Tak więc zachęcam niezdecydowanych i wątpiących w swoje siły!