W najgorszym razie możecie zostać pensjonariuszami obozu dla imigrantów w Nyirbator:
Tu o paszporty nie pytają. Miejsce robi wrażenie: zakratowane okna, drut kolczasty na ogrodzeniu, znak Stop - kontrola, jak dawniej na granicach, paru policjantów przy wejściu. Oprócz nich nikt się nie szwendał po terenie ani na zewnątrz. Ciekawe, że wieczorem stało tam około 50 cywilnych samochodów - czy oni mają tyle nianiek?
Oczywiście to nie na poważnie, też mi się zdarzyło parę razy nie mieć dokumentów dzieci.
Tu o paszporty nie pytają. Miejsce robi wrażenie: zakratowane okna, drut kolczasty na ogrodzeniu, znak Stop - kontrola, jak dawniej na granicach, paru policjantów przy wejściu. Oprócz nich nikt się nie szwendał po terenie ani na zewnątrz. Ciekawe, że wieczorem stało tam około 50 cywilnych samochodów - czy oni mają tyle nianiek?
Oczywiście to nie na poważnie, też mi się zdarzyło parę razy nie mieć dokumentów dzieci.