16-10-2017, 23:11
Ze smakoszem wina sobie nigdy nie pogadam, ale to nie powinno dziwić, bo w tej materii jestem ignorantem i profanem. Jednakże przeważnie wino lubię .
Natomiast z tzw. audiofilem również sobie nie pogadam pomimo to, że na elektroakustyce się znam ( na wykładach z fizyki również uważałem !), mam doświadczenie i jestem w stanie pomierzyć istotne parametry toru elektroakustycznego. Dlaczego z audiofilem nie znajduje wspólnego języka ? Bo taki nawiedzony potrafi opowiadać o doznaniach i efektach niemierzalnych, a wręcz przeczyć teorii fizyki. Dziwne jest to, że dwóch takich potrafi rozwodzić się - na przykład - nad wpływem drewnianej gałki potencjometru głośności na jakość przenoszenia wzmacniacza
Pewnie się mylę, ale uderza mnie podobieństwo tej opisanej sytuacji do wywodów znawców win - nie mylić ze smakoszami. Smakosz wygłasza swe opinie i w porządku, z gustami się nie dyskutuje. Natomiast znawca win, lub ktoś kto za takiego się uważa, prawdopodobnie usiłuje narzucić trend, ocenić pozytywnie lub negatywnie (w zależności od potrzeb) stosując barwny język i bajer. Metodologia jest podobna do stosowanej w opisach kosmetyków, a szczególnie w opisach cudownych działań wszelkiej maści kremów .Polecam taką lekturę - trzeba zdobyć ulotki do paru kremów jednocześnie.
Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale nigdy ocena danego wina wystawiona przez takiego "krytyka winiarskiego" nie pokrywała się z moimi własnymi odczuciami. Wg mnie wina dzieli się na te, których będę następnym razem unikał, oraz te, do których chętnie wrócę. Taki ze mnie homo erectus. Pewnie naraziłem się niektórym, ale nie będę przepraszał - to moje zdanie i już Cieszę się, że na tym forum też można znaleźć podobne opinie.
Natomiast z tzw. audiofilem również sobie nie pogadam pomimo to, że na elektroakustyce się znam ( na wykładach z fizyki również uważałem !), mam doświadczenie i jestem w stanie pomierzyć istotne parametry toru elektroakustycznego. Dlaczego z audiofilem nie znajduje wspólnego języka ? Bo taki nawiedzony potrafi opowiadać o doznaniach i efektach niemierzalnych, a wręcz przeczyć teorii fizyki. Dziwne jest to, że dwóch takich potrafi rozwodzić się - na przykład - nad wpływem drewnianej gałki potencjometru głośności na jakość przenoszenia wzmacniacza
Pewnie się mylę, ale uderza mnie podobieństwo tej opisanej sytuacji do wywodów znawców win - nie mylić ze smakoszami. Smakosz wygłasza swe opinie i w porządku, z gustami się nie dyskutuje. Natomiast znawca win, lub ktoś kto za takiego się uważa, prawdopodobnie usiłuje narzucić trend, ocenić pozytywnie lub negatywnie (w zależności od potrzeb) stosując barwny język i bajer. Metodologia jest podobna do stosowanej w opisach kosmetyków, a szczególnie w opisach cudownych działań wszelkiej maści kremów .Polecam taką lekturę - trzeba zdobyć ulotki do paru kremów jednocześnie.
Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale nigdy ocena danego wina wystawiona przez takiego "krytyka winiarskiego" nie pokrywała się z moimi własnymi odczuciami. Wg mnie wina dzieli się na te, których będę następnym razem unikał, oraz te, do których chętnie wrócę. Taki ze mnie homo erectus. Pewnie naraziłem się niektórym, ale nie będę przepraszał - to moje zdanie i już Cieszę się, że na tym forum też można znaleźć podobne opinie.