06-05-2019, 22:24
Nie było to po prawdzie na Węgrzech, i assistance też miałem wykupione ale....swoje podżyłem i ciśnienie ostro skoczyło.
Latem 2018 jechaliśmy nad Balaton słowacką D1. Na wysokości Trnavy zjechałem z autostrady na Galante,by przez Velky Meder drogą nr 13 kierować się w stronę granice w Medvedov. Auto całą trasę spisywało się normalnie,wszystko było OK,do Balatonfüred zostawało około 100km. I nagle przed samą granicą w Medvedov z podwozia zaczęły dochodzić niepokojące stuki,jakiś nienaturalny hałas. Już pogodziłem się z szybką myślą,że to pewnie kapeć i podróż się trochę przedłuży.....Na szczęście i ku naszemu zdziwieniu okazało się że koła są całe,a całym winowajcą okazały się chyba jakieś (płyty betonowe?) zalane asfaltem,przez co,co kilka metrów w jezdni była prawie niewidoczna podczas jazdy przerwa. Po przejechaniu granicy na Dunaju,żadnych drogowych niespodzianek już nie było,ale mając w pamięci powyższe,powrotną drogę zaplanowałem poprzez Komárom....
Latem 2018 jechaliśmy nad Balaton słowacką D1. Na wysokości Trnavy zjechałem z autostrady na Galante,by przez Velky Meder drogą nr 13 kierować się w stronę granice w Medvedov. Auto całą trasę spisywało się normalnie,wszystko było OK,do Balatonfüred zostawało około 100km. I nagle przed samą granicą w Medvedov z podwozia zaczęły dochodzić niepokojące stuki,jakiś nienaturalny hałas. Już pogodziłem się z szybką myślą,że to pewnie kapeć i podróż się trochę przedłuży.....Na szczęście i ku naszemu zdziwieniu okazało się że koła są całe,a całym winowajcą okazały się chyba jakieś (płyty betonowe?) zalane asfaltem,przez co,co kilka metrów w jezdni była prawie niewidoczna podczas jazdy przerwa. Po przejechaniu granicy na Dunaju,żadnych drogowych niespodzianek już nie było,ale mając w pamięci powyższe,powrotną drogę zaplanowałem poprzez Komárom....