Przepraszam, że się wtrącę w temat i za to, że mój komentarz może być nieco brutalny, ale ja po prostu nie rozumiem, jak można być takim ignorantem (żeby nie powiedzieć inaczej) planując jakąkolwiek podróż - nieważne czy to jest podróż "za miedzę" np. do Czech (ewentualnie za dwie miedze do Węgier), czy na drugi koniec świata. Pierwszą rzeczą, jaką zwykle sprawdzam są np. strona MSZ, strona ambasady lub podobna OFICJALNA strona z aktualnymi informacjami dla podróżujących o danym kraju (w tym o wymaganych dokumentach, ewentualnych zaświadczeniach, ubezpieczeniu itp, itd.). Dobrym źródłem mogą być również przewodniki turystyczne, pod warunkiem, że posiadają aktualne informacje, bo z tym bywa różnie. Sprawdzam, czy wszystko mam, albo planuję jak mogę załatwić odpowiednie rzeczy przed wyjazdem. Dopiero POTEM planuję i rezerwuję wyjazd.
Mamy XXI, wujek Google śmiga lepiej niż ktokolwiek może sobie wyobrazić, takie informacje są w zasięgu kilku sekund, a jednak nadal istnieją ludzie urwani ze średniowiecza, którzy nagle - tuż przed wyjazdem! - są zdziwieni, że muszą np. posiadać jakieś dokumenty do podróży (nawet jeśli na granicach nie ma kontroli). Szczerze - kompletnie tego nie rozumiem. Tłumaczenie, że robi się coś po raz pierwszy nie zwalnia z myślenia. Wręcz przeciwnie, w takim przypadku tym bardziej powinno się zrobić dokładny research przed pierwszą zagraniczną podróżą, a nie miauczeć żałośnie na forum, "JAK TO??? To COŚ jest potrzebne do podróżowania i ewentualnego wylegitymowania się? Ale że jakim prawem????"
Może wybranym osobom z tego forum udało się uniknąć kontroli bez ważnych dokumentów (własnych lub członka rodziny) przy sobie. Może nawet dzięki temu czują się wyjątkowo, bo oszukali system, a kolejni wierzą, że "ach, może mi też się uda!". Ale nie ukrywam, że czekam aż ktoś tu kiedyś napisze mrożącą krew w żyłach i wstrząsającą relację o tym, jak go zgarnęli smutni panowie i zamknęli w ciemnym kącie w pomieszczeniu bez okien z tego samego powodu. Wiem, jestem wredna, ale takim ignorantom powiedziałabym tylko - dobrze im tak.
Mamy XXI, wujek Google śmiga lepiej niż ktokolwiek może sobie wyobrazić, takie informacje są w zasięgu kilku sekund, a jednak nadal istnieją ludzie urwani ze średniowiecza, którzy nagle - tuż przed wyjazdem! - są zdziwieni, że muszą np. posiadać jakieś dokumenty do podróży (nawet jeśli na granicach nie ma kontroli). Szczerze - kompletnie tego nie rozumiem. Tłumaczenie, że robi się coś po raz pierwszy nie zwalnia z myślenia. Wręcz przeciwnie, w takim przypadku tym bardziej powinno się zrobić dokładny research przed pierwszą zagraniczną podróżą, a nie miauczeć żałośnie na forum, "JAK TO??? To COŚ jest potrzebne do podróżowania i ewentualnego wylegitymowania się? Ale że jakim prawem????"
Może wybranym osobom z tego forum udało się uniknąć kontroli bez ważnych dokumentów (własnych lub członka rodziny) przy sobie. Może nawet dzięki temu czują się wyjątkowo, bo oszukali system, a kolejni wierzą, że "ach, może mi też się uda!". Ale nie ukrywam, że czekam aż ktoś tu kiedyś napisze mrożącą krew w żyłach i wstrząsającą relację o tym, jak go zgarnęli smutni panowie i zamknęli w ciemnym kącie w pomieszczeniu bez okien z tego samego powodu. Wiem, jestem wredna, ale takim ignorantom powiedziałabym tylko - dobrze im tak.