08-04-2020, 8:01
Dziś czarny humor. Na początku - bieżąca inspiracja:
Profesor Klaus Püschel, szef hamburskiego instytutu medycyny sądowej, który zajmuje się badaniem ciał osób zmarłych na koronawirusa z obszaru Hamburga w rozmowie na łamach „Hamburger Morgenpost” postawił tezy, które mogą szokować wiele osób. - Ten wirus wpływa na nasze życie w całkowicie przesadny sposób. Nie ma to żadnego związku z niebezpieczeństwem, jakie stwarza. (...) Jestem przekonany, że śmiertelność z powodu koronawirusa nie będzie w rocznym ujęciu widoczna nawet w swym szczycie - przekonuje Püschel.
Staramy się zrozumieć, na co tak naprawdę zmarły tak zwane ofiary koronawirusa, aby poczynić dzięki temu ustalenia pomocne w klinicznym leczeniu chorych. Przyglądamy się bacznie, jak wirus wpływa na serce, płuca i inne organy wewnętrzne - twierdzi Püschel. Jak podkreślił, w Hamburgu do tej pory... nikt nie umarł na koronawirusa.
Wszyscy, których dotychczas przebadaliśmy, mieli raka, chroniczną chorobę płuc, bardzo dużo palili albo mieli silną nadwagę, cierpieli na cukrzycę czy też mieli choroby układu krążenia - tłumaczy. W jego opinii we wszystkich przypadkach przyczyną śmierci były inne choroby, a wirus był "kroplą, która przelała czarę".
Teraz dowcip, który mi się przypomniał - podział wpływów po śmierci Stalina. Po kolacji, w której uczestniczyło całe KC, wzywają doktora. Podano niestety potrawę zawierającą trujące grzyby - 43 ofiary. Doktor pisze seryjnie akty zgonu: Zatrucie grzybami, zatrucie grzybami... Towarzysze, ale ten ma dwie dziury w głowie! - Bo nie chciał jeść grzybów...
Profesor Klaus Püschel, szef hamburskiego instytutu medycyny sądowej, który zajmuje się badaniem ciał osób zmarłych na koronawirusa z obszaru Hamburga w rozmowie na łamach „Hamburger Morgenpost” postawił tezy, które mogą szokować wiele osób. - Ten wirus wpływa na nasze życie w całkowicie przesadny sposób. Nie ma to żadnego związku z niebezpieczeństwem, jakie stwarza. (...) Jestem przekonany, że śmiertelność z powodu koronawirusa nie będzie w rocznym ujęciu widoczna nawet w swym szczycie - przekonuje Püschel.
Staramy się zrozumieć, na co tak naprawdę zmarły tak zwane ofiary koronawirusa, aby poczynić dzięki temu ustalenia pomocne w klinicznym leczeniu chorych. Przyglądamy się bacznie, jak wirus wpływa na serce, płuca i inne organy wewnętrzne - twierdzi Püschel. Jak podkreślił, w Hamburgu do tej pory... nikt nie umarł na koronawirusa.
Wszyscy, których dotychczas przebadaliśmy, mieli raka, chroniczną chorobę płuc, bardzo dużo palili albo mieli silną nadwagę, cierpieli na cukrzycę czy też mieli choroby układu krążenia - tłumaczy. W jego opinii we wszystkich przypadkach przyczyną śmierci były inne choroby, a wirus był "kroplą, która przelała czarę".
Teraz dowcip, który mi się przypomniał - podział wpływów po śmierci Stalina. Po kolacji, w której uczestniczyło całe KC, wzywają doktora. Podano niestety potrawę zawierającą trujące grzyby - 43 ofiary. Doktor pisze seryjnie akty zgonu: Zatrucie grzybami, zatrucie grzybami... Towarzysze, ale ten ma dwie dziury w głowie! - Bo nie chciał jeść grzybów...