04-11-2020, 19:03
@eplus
Każdy szuka dziury w całym, zamiast grzecznie się podporządkować.
Podporządkowywałem się wiosną. Miało być szybko, krótko, wirus był w odwrocie. Teraz podporządkowywać się nie będę: idiotyczne ograniczenia, nakazy, zakazy, robione bez związku ze stanem faktycznym, wprowadzane z dnia na dzień. Totalny burdel i brak przygotowania się na jesień usiłuje się przykryć pozorami "fachowości". Czekam jeszcze teraz na zamknięcie lasów, w końcu to też miało pomóc.
Chodzi oczywiście o imprezowanie do białego rana.
Jak rozumiem imprezowanie do północy jest już bezpieczne, wirus nam nie grozi?
Potrzebna byłaby też definicja pustej ulicy (jak na niej jest ktoś bez maski, to już nie jest pusta).
W normalnych krajach albo nie ma w ogóle nakazu maseczek w przestrzeni otwartej, albo jest nakaz noszenia w przypadku bliskości innego człowieka. Tymczasem w Polsce muszę mieć maseczkę w szczerym polu, na parkingu w środku lasu, na ulicy, gdzie nie ma nikogo innego albo przechodzień jest po drugiej stronie itp. Możesz mi wytłumaczyć kogo zarażę w takiej sytuacji? A jednocześnie mogę pójść do zatłoczonego parku i paradować tam z gołą gębą bez żadnych problemów.
@ex-komar
jednak według fachmanów takie pikniki czy spotkania publiczne i tak stanowią mniejsze ryzyko niż wszelka czynność w przestrzeniach zamkniętych. Zakłada się, że za większość zachorować w obecnej Europie odpowiadają szkoły. W wakacje ludzie byli jeszcze bliżej siebie niż teraz, a nie było takich liczb.
Każdy szuka dziury w całym, zamiast grzecznie się podporządkować.
Podporządkowywałem się wiosną. Miało być szybko, krótko, wirus był w odwrocie. Teraz podporządkowywać się nie będę: idiotyczne ograniczenia, nakazy, zakazy, robione bez związku ze stanem faktycznym, wprowadzane z dnia na dzień. Totalny burdel i brak przygotowania się na jesień usiłuje się przykryć pozorami "fachowości". Czekam jeszcze teraz na zamknięcie lasów, w końcu to też miało pomóc.
Chodzi oczywiście o imprezowanie do białego rana.
Jak rozumiem imprezowanie do północy jest już bezpieczne, wirus nam nie grozi?
Potrzebna byłaby też definicja pustej ulicy (jak na niej jest ktoś bez maski, to już nie jest pusta).
W normalnych krajach albo nie ma w ogóle nakazu maseczek w przestrzeni otwartej, albo jest nakaz noszenia w przypadku bliskości innego człowieka. Tymczasem w Polsce muszę mieć maseczkę w szczerym polu, na parkingu w środku lasu, na ulicy, gdzie nie ma nikogo innego albo przechodzień jest po drugiej stronie itp. Możesz mi wytłumaczyć kogo zarażę w takiej sytuacji? A jednocześnie mogę pójść do zatłoczonego parku i paradować tam z gołą gębą bez żadnych problemów.
@ex-komar
jednak według fachmanów takie pikniki czy spotkania publiczne i tak stanowią mniejsze ryzyko niż wszelka czynność w przestrzeniach zamkniętych. Zakłada się, że za większość zachorować w obecnej Europie odpowiadają szkoły. W wakacje ludzie byli jeszcze bliżej siebie niż teraz, a nie było takich liczb.