Nieźle namieszane. Szczególnie ta część dotycząca tytułów i ich wpływu na zapis nazwiska.
Pani Mężatka gubi w oficjalnych zapisach swoje imię.
Gdy czytałam te zawiłości przypomniała mi się scena z "Konopielki" dotycząca nazwiska głównego bohatera.
Aż pogrzebałam w internecie.
Wkleję, bo to śmieszne bardzo, ale też i charakterystyczne dla formowania się nazwisk, myślę, że nie tylko chłopskich.
Fragment dotyczy sceny, kiedy nauczycielka zapisywała syna głównego bohatera do szkoły i okazało się, że chłopak nie bardzo wie jakie nosi nazwisko, i nie tylko on, jak się okazało
Jozef jesteś, a jak dalej? No, pochwal sie.
Kaziukow, mowi chłopiec i oczy rękami zasłania.
Kazimierz, to twoj tato. Ale ty masz i nazwisko. No, jak?
Handzia pogania: Nu gadaj! Toż wiesz!
Kirełejson, on na to, a my w śmiech: Kirelejsonami przezywajo w wiosce nas i Michałow za tata, bo takie ich przymowisko.
A ona: Kirelejsony to wasz przydomek wioskowy? A nazwisko?
Prawdziwe nazwisko? Ba, a jak dalej? No? Bar?
Bartoszko! nie wytrzymuje Handzia, tatko przeciwio sie zaras: Wcale nie! To tylko mowi sie Bartoszko. A naprawdę jest Bartosz. Moj tato nazywali sie Bartosz, Stanisław Bartosz!
Uczycielka do mnie sie obraca, pyta jak ksiądz zapisał nas przy ślubie? Bartosz czy Bartoszko?
Zdaje sie Bartosz. A mnie sie zdaje, że Bartoszko, przypomina Handzia: Bartoszko Kaźmier i Hanna.
A żadnych dokumentow pan nie ma? pyta sie uczycielka.
Ja wstaje, idę na chate, jakieś papiery leżeli za Matkobosko, między nimi paszport, grubszy, twardziejszy z pieczątko, dali to jak do wojska brali: nie wzięli, bo coś im moje nogi nie pasowali.
Daje jej te papiery i ten z pieczątko, ona pod okno niesie, czyta, czyta.
Bartoszewicz! ogłasza.
A dzie tam! złoszczą sie tatko: Bartoszewicze żyjo w Surażu. A w Taplarach Bartosze!
Najbardziej zdziwiło Handzie. Śmiać sie zaczęła: Bartosiewicz hahaha, patrzajcie, Kazimierz, tyle lat z nim żyła, myślała, że z Kaźmierem, a on Kazimierz. I to Bartosiewicz! To ja Bartosiewicz Hanna? Ha, ha, ha, patrzajcie: Bartosiewicz!
Bartoszewicz, poprawia uczycielka i zapisuje: Bartoszewicz Jozef! Zapamiętaj, Ziutek.
Może nie do końca na temat, ale bardzo mnie to śmieszyło kiedyś i bawi nadal.
(25-09-2012, 18:35)Waldek napisał(a): Żona po ślubie może nosić następujące nazwiska (oczywiście wybierana jest tylko jedna forma i zapisana w USC):
1. Kovács Lászlóné (Kowalowa Władysławowa - do niedawna najpopularniejsza forma). W takim przypadku znajomi zwracający się do kobiety po imieniu używają jej imienia czyli w naszym przypadku Anna a nie Władysławowa.
Pani Mężatka gubi w oficjalnych zapisach swoje imię.
Gdy czytałam te zawiłości przypomniała mi się scena z "Konopielki" dotycząca nazwiska głównego bohatera.
Aż pogrzebałam w internecie.
Wkleję, bo to śmieszne bardzo, ale też i charakterystyczne dla formowania się nazwisk, myślę, że nie tylko chłopskich.
Fragment dotyczy sceny, kiedy nauczycielka zapisywała syna głównego bohatera do szkoły i okazało się, że chłopak nie bardzo wie jakie nosi nazwisko, i nie tylko on, jak się okazało
Jozef jesteś, a jak dalej? No, pochwal sie.
Kaziukow, mowi chłopiec i oczy rękami zasłania.
Kazimierz, to twoj tato. Ale ty masz i nazwisko. No, jak?
Handzia pogania: Nu gadaj! Toż wiesz!
Kirełejson, on na to, a my w śmiech: Kirelejsonami przezywajo w wiosce nas i Michałow za tata, bo takie ich przymowisko.
A ona: Kirelejsony to wasz przydomek wioskowy? A nazwisko?
Prawdziwe nazwisko? Ba, a jak dalej? No? Bar?
Bartoszko! nie wytrzymuje Handzia, tatko przeciwio sie zaras: Wcale nie! To tylko mowi sie Bartoszko. A naprawdę jest Bartosz. Moj tato nazywali sie Bartosz, Stanisław Bartosz!
Uczycielka do mnie sie obraca, pyta jak ksiądz zapisał nas przy ślubie? Bartosz czy Bartoszko?
Zdaje sie Bartosz. A mnie sie zdaje, że Bartoszko, przypomina Handzia: Bartoszko Kaźmier i Hanna.
A żadnych dokumentow pan nie ma? pyta sie uczycielka.
Ja wstaje, idę na chate, jakieś papiery leżeli za Matkobosko, między nimi paszport, grubszy, twardziejszy z pieczątko, dali to jak do wojska brali: nie wzięli, bo coś im moje nogi nie pasowali.
Daje jej te papiery i ten z pieczątko, ona pod okno niesie, czyta, czyta.
Bartoszewicz! ogłasza.
A dzie tam! złoszczą sie tatko: Bartoszewicze żyjo w Surażu. A w Taplarach Bartosze!
Najbardziej zdziwiło Handzie. Śmiać sie zaczęła: Bartosiewicz hahaha, patrzajcie, Kazimierz, tyle lat z nim żyła, myślała, że z Kaźmierem, a on Kazimierz. I to Bartosiewicz! To ja Bartosiewicz Hanna? Ha, ha, ha, patrzajcie: Bartosiewicz!
Bartoszewicz, poprawia uczycielka i zapisuje: Bartoszewicz Jozef! Zapamiętaj, Ziutek.
Może nie do końca na temat, ale bardzo mnie to śmieszyło kiedyś i bawi nadal.