02-05-2012, 16:14
Gdy zawoziłem rodzinę aby pokazać im Budapeszt wybrałem oczywiście najbardziej znane zabytki plus moje ulubione miejsca, tak na zasadzie nostalgicznych wspomnień. Jednak zastanawiałem się, co specjalnego znaleźć dla młodszego syna, który zabytkami się nie pasjonuje, ale za to uwielbia wszelką tematykę samochodową. Najpierw był pomysł Hungaroringu, ale potem znalazłem coś, co - jak się okazało - było strzałem w "10".
W jakimś informatorze natrafiłem info o muzeum starych samochodów. Dojechaliśmy tam późniejszym popołudniem, zresztą nie bez trudności. Mieści się przy Leanyka ut. w XXII dzielnicy, już na peryferiach Budy, jednak położenie tak jakoś z boku sporej jak by nie było ulicy i jakaś dziwna numeracja budynków sprawia, że trafić nie jest łatwo, był juz taki moment, że chcieliśmy zrezygnować, tym bardziej, że pytani Tubylcy nie kojarzyli takiego muzeum. Jednak trafiliśmy i weszliśmy do takiego, powiedzmy hangaru bez okien. A w środku znaleźliśmy się w innym świecie. Ten brak okien działa na korzyść, bo wnętrze jest delikatnie podświetlane tworząc tym samym dodatkową atmosferę.
Co tam jest? W sumie stoi kilkadziesiąt (ok. 50) samochodów z lat 40, 50, 60-tych. Dominują amerykańskie krążowniki szos, różne Cadillaki, Buicki, Chevrolety, takie jakie znamy z amerykańskich filmów. A wszystkie te samochody pięknie utrzymane (lub odnowione), ponadto większość z nich ustawiono w odpowiedniej scenografii. Są m.in. ustawione manekiny w strojach z epoki, przy pogrzebowym karawanie, odpowiednie akcesoria, pod innym krążownikiem ustawionym w wykreowanym warsztacie, leży pod spodem (nogi wystają ) manekin-mechanik, za innym wozem fototapeta z fragmentem Nowego Jorku, itp.
Wszystko to tworzy niesamowite wrażenie, tym bardziej, że do większości samochodów można podejść, dotknąć je, na jednym z nich (bagażnik taki, że szafę można przewieźć w poziomie) tylny zderzak wystaje tak, że można usiąść jak na ławeczce. Mój młodszy syn, gdy tylko weszliśmy do muzeum biegał z wypiekami na twarzy od samochodu do samochodu przez dobry kwadrans i dopiero potem ochłonął na tyle, że mógł z nami spokojniej oglądać. To że jemu sie podobało, to nic dziwnego, ale moja żona w ogóle nie zainteresowana motoryzacją (tankowanie paliwa, to jedyna czynność obsługowa jaką wykonuje przy swoim samochodziku), też stwierdziła, że muzeum jest warte obejrzenia, bo to coś innego od standardowej placówki do zwiedzania, a właściciele zadbali o nietypowy klimat tego miejsca.
Co ciekawe, to muzeum, to w zasadzie taki nietypowy autokomis, bo część z tych aut można kupić (ceny raczej wygórowane, ale auta zabytkowe chyba generalnie nie są tanie), z tego powodu podejrzewam, że niektóre "eksponaty" mogą się zmieniać.
Polecam to miejsce, jako takie nietypowe uzupełnienie "pakietu obowiązkowego" przy zwiedzaniu B-tu. A jesli ktoś trochę bardziej zainteresowany motoryzacją, to naprawdę nie będzie żałował.
Podaję link do strony tego muzeum:
Alomauto
W zakładce kontaktowej jest fragment mapki Google'a z dojazdem.
PS. Nie wiem, czy dobrze umieściłem jako nowy wątek, jeśli nie, to proszę Admina o przeniesienie we właściwe miejsce.
W jakimś informatorze natrafiłem info o muzeum starych samochodów. Dojechaliśmy tam późniejszym popołudniem, zresztą nie bez trudności. Mieści się przy Leanyka ut. w XXII dzielnicy, już na peryferiach Budy, jednak położenie tak jakoś z boku sporej jak by nie było ulicy i jakaś dziwna numeracja budynków sprawia, że trafić nie jest łatwo, był juz taki moment, że chcieliśmy zrezygnować, tym bardziej, że pytani Tubylcy nie kojarzyli takiego muzeum. Jednak trafiliśmy i weszliśmy do takiego, powiedzmy hangaru bez okien. A w środku znaleźliśmy się w innym świecie. Ten brak okien działa na korzyść, bo wnętrze jest delikatnie podświetlane tworząc tym samym dodatkową atmosferę.
Co tam jest? W sumie stoi kilkadziesiąt (ok. 50) samochodów z lat 40, 50, 60-tych. Dominują amerykańskie krążowniki szos, różne Cadillaki, Buicki, Chevrolety, takie jakie znamy z amerykańskich filmów. A wszystkie te samochody pięknie utrzymane (lub odnowione), ponadto większość z nich ustawiono w odpowiedniej scenografii. Są m.in. ustawione manekiny w strojach z epoki, przy pogrzebowym karawanie, odpowiednie akcesoria, pod innym krążownikiem ustawionym w wykreowanym warsztacie, leży pod spodem (nogi wystają ) manekin-mechanik, za innym wozem fototapeta z fragmentem Nowego Jorku, itp.
Wszystko to tworzy niesamowite wrażenie, tym bardziej, że do większości samochodów można podejść, dotknąć je, na jednym z nich (bagażnik taki, że szafę można przewieźć w poziomie) tylny zderzak wystaje tak, że można usiąść jak na ławeczce. Mój młodszy syn, gdy tylko weszliśmy do muzeum biegał z wypiekami na twarzy od samochodu do samochodu przez dobry kwadrans i dopiero potem ochłonął na tyle, że mógł z nami spokojniej oglądać. To że jemu sie podobało, to nic dziwnego, ale moja żona w ogóle nie zainteresowana motoryzacją (tankowanie paliwa, to jedyna czynność obsługowa jaką wykonuje przy swoim samochodziku), też stwierdziła, że muzeum jest warte obejrzenia, bo to coś innego od standardowej placówki do zwiedzania, a właściciele zadbali o nietypowy klimat tego miejsca.
Co ciekawe, to muzeum, to w zasadzie taki nietypowy autokomis, bo część z tych aut można kupić (ceny raczej wygórowane, ale auta zabytkowe chyba generalnie nie są tanie), z tego powodu podejrzewam, że niektóre "eksponaty" mogą się zmieniać.
Polecam to miejsce, jako takie nietypowe uzupełnienie "pakietu obowiązkowego" przy zwiedzaniu B-tu. A jesli ktoś trochę bardziej zainteresowany motoryzacją, to naprawdę nie będzie żałował.
Podaję link do strony tego muzeum:
Alomauto
W zakładce kontaktowej jest fragment mapki Google'a z dojazdem.
PS. Nie wiem, czy dobrze umieściłem jako nowy wątek, jeśli nie, to proszę Admina o przeniesienie we właściwe miejsce.