12-10-2012, 19:37
Uwielbiam czytać biografie, a że lubię Węgry oraz muzykę, z przyjemnością przeczytałem biografię Liszta Ferenca, którą napisał Gál György Sándor (oczywiście czytałem przekład, polski tytuł W blasku sławy). Liszt był wybitną postacią. Niezwykle uzdolniony muzyk, choć bardziej ceniony jako wykonawca, wirtuoz fortepianu, niż kompozytor. Urodzony w biednej rodzinie, dzieciństwo i drogę do sławy miał raczej trudne. Ciekawy w jego biografii był fakt, że do śmierci nie nauczył się węgierskiego (znał ponoć tylko kilka słów), ale uważał się za Węgra, a nawet nieco obnosił się ze swoją węgierskością, choć trzeba pamiętać, że w Europie wiek XIX to w ogóle stulecie rodzącego się nacjonalizmu, nie zawsze w ujemnym znaczeniu tego słowa. Wtedy wiele narodów szukało swoich korzeni, odkrywało (lub fabrykowało) legendy i eposy narodowe, poszukiwało swojej tożsamości.
Wracając zaś do Liszta: jako człowiek pełen, hmmm... fantazji w sensie bardzo przemawiającym do polskiego serca - potworny kobieciarz, nad wyraz kochliwy, lecz nie miłością usychającą ze zgryzoty i polegającą na wzdychaniu, choć zagorzały wielbiciel romantyzmu, lecz romansujący nad wyraz, by tak rzec, skutecznie . Przed romansami uciekł w wieku już nader dojrzałym pod kościelną sukienkę, przyjął bowiem niższe święcenia kapłańskie, choć już jako duchowny też, bywało, romansował i to bynajmniej nie platonicznie. Polonofil, wierny przyjaciel Chopina i autor chyba pierwszej w ogóle na świecie jego biografii (choć tu mogę się mylić). Sporo w nim także skandalisty w zupełnie współczesnym sensie.
Polecam tę pozycję wszystkim miłośnikom Węgier i węgierskiej muzyki!
Wracając zaś do Liszta: jako człowiek pełen, hmmm... fantazji w sensie bardzo przemawiającym do polskiego serca - potworny kobieciarz, nad wyraz kochliwy, lecz nie miłością usychającą ze zgryzoty i polegającą na wzdychaniu, choć zagorzały wielbiciel romantyzmu, lecz romansujący nad wyraz, by tak rzec, skutecznie . Przed romansami uciekł w wieku już nader dojrzałym pod kościelną sukienkę, przyjął bowiem niższe święcenia kapłańskie, choć już jako duchowny też, bywało, romansował i to bynajmniej nie platonicznie. Polonofil, wierny przyjaciel Chopina i autor chyba pierwszej w ogóle na świecie jego biografii (choć tu mogę się mylić). Sporo w nim także skandalisty w zupełnie współczesnym sensie.
Polecam tę pozycję wszystkim miłośnikom Węgier i węgierskiej muzyki!