23-10-2012, 20:39
Odrywam coraz więcej , w dzielnicowej bibliotece . Krasznahorkai Läszló "Melancholia sprzeciwu". Zawsze w prozie szukałem trochę niepoważnego podejścia, groteski. Nazywam to "pogiętością" rzeczywistości. Coś na granicy rozsądku i praw fizyki, ale jeszcze nie SF. Ta pozycja wkomponowuję się w tą teorię. Dla książka wciągająca mimo dość trudnej narracji, która wpływa na klimat opowieści.
Teraz czytam Jokai Mór "Węgierski Magnat". Podobno to trudny autor, ale mi "idzie" na razie sprawnie. Może dlatego, iż literatura XIX w. wpływa na mnie sentymentalnie (Dickens, może mi nie uwierzycie, ale Chłopów Reynonta (wiem to już XX w.) przeczytałem z wypiekami w jedną noc).
Teraz czytam Jokai Mór "Węgierski Magnat". Podobno to trudny autor, ale mi "idzie" na razie sprawnie. Może dlatego, iż literatura XIX w. wpływa na mnie sentymentalnie (Dickens, może mi nie uwierzycie, ale Chłopów Reynonta (wiem to już XX w.) przeczytałem z wypiekami w jedną noc).