09-02-2013, 16:03
Powiedzeniem "Polak, Węgier..." uraczyło mnie kilku kelnerów bądź właścicieli piwniczek z winem, a i taksówkarz się trafił; część znała je po polsku, ale częściej mi się zdarzało, że rozmówca wypowiadał po węgiersku pierwszą część sentencji jak hasło i wyraźnie czekał na mój odzew. Stanąłem więc na wysokości zadania i powiedzenie wykułem oraz przećwiczyłem, bo rozmówcy reagują na nie bardzo sympatycznie i żywiołowo.