Tak, jak już się człowiek naczyta tego wszystkiego o tym, jak to jest srogo na Węgrzech, to można popaść w obłęd.
Przejechaliśmy od Tokaju przez Eger do Budapesztu i dalej na północ - żadnych problemów. Z tym przestrzeganiem prędkości przez Węgrów, to wg mnie też jest dość różnie. Oczywiście, jeżdżą bardziej przepisowo od nas (generalnie), ale żeby tak uważnie, jak np. Niemcy, to już wątpię.
Policja na drogach - raz w okolicach Egeru stał znudzony policjant. Było tak gorąco, że skupił się bardziej na podpieraniu samochodu.
Jazda na światłach w mieście - przepisy przepisami, a jeżdżą, jak komu. Niektóre samochody ze światłami, niektóre bez.
Zwalnianie przed przejściami dla pieszych - to chyba jakaś bzdura. Specjalnie to obserwowałem, ani w małym Tokaju, ani w dużym Budapeszcie, ani jako kierowca, ani jako pieszy, tego nie zauważyłem. Jest tylko jeden fakt - jeśli przed przejściem stał znak ograniczenia do 30 km/h, kierowcy rzeczywiście zwalniali, jeśli znaku nie było ... to nie było problemu ze zwalnianiem :-)
Przepuszczanie pieszych na przejściach przed samochodami ? - nie stwierdzono :-) Z rzadka. Chyba już częściej w moich rejonach kierowcy przepuszczają pieszych, niż tam.
Jakaś inna specyfika jazdy, bardziej dynamiczna w Budapeszcie - nie stwierdziłem, jak zwykle, jak wszędzie indziej. Pewnie zależy kto, do czego jest przyzwyczajony.
Krótko mówiąc, jazda samochodem na Węgrzech to przyjemność. Na pewno należy przestrzegać przepisów (choćby dla spokoju sumienia i odpowiedniej grubości portfela), ale nie należy popadać w paranoję.
Przejechaliśmy od Tokaju przez Eger do Budapesztu i dalej na północ - żadnych problemów. Z tym przestrzeganiem prędkości przez Węgrów, to wg mnie też jest dość różnie. Oczywiście, jeżdżą bardziej przepisowo od nas (generalnie), ale żeby tak uważnie, jak np. Niemcy, to już wątpię.
Policja na drogach - raz w okolicach Egeru stał znudzony policjant. Było tak gorąco, że skupił się bardziej na podpieraniu samochodu.
Jazda na światłach w mieście - przepisy przepisami, a jeżdżą, jak komu. Niektóre samochody ze światłami, niektóre bez.
Zwalnianie przed przejściami dla pieszych - to chyba jakaś bzdura. Specjalnie to obserwowałem, ani w małym Tokaju, ani w dużym Budapeszcie, ani jako kierowca, ani jako pieszy, tego nie zauważyłem. Jest tylko jeden fakt - jeśli przed przejściem stał znak ograniczenia do 30 km/h, kierowcy rzeczywiście zwalniali, jeśli znaku nie było ... to nie było problemu ze zwalnianiem :-)
Przepuszczanie pieszych na przejściach przed samochodami ? - nie stwierdzono :-) Z rzadka. Chyba już częściej w moich rejonach kierowcy przepuszczają pieszych, niż tam.
Jakaś inna specyfika jazdy, bardziej dynamiczna w Budapeszcie - nie stwierdziłem, jak zwykle, jak wszędzie indziej. Pewnie zależy kto, do czego jest przyzwyczajony.
Krótko mówiąc, jazda samochodem na Węgrzech to przyjemność. Na pewno należy przestrzegać przepisów (choćby dla spokoju sumienia i odpowiedniej grubości portfela), ale nie należy popadać w paranoję.