03-02-2015, 13:40
Przepraszam, że się przypinam - w niedzielę czytałem o nowej modzie na freeganizm. Jest to odpowiednik autostopu czy couchsurfu, a dokładnie wyjadanie wyrzuconego przez kogoś pożywienia. Nie tylko ze względów oszczędnościowych, ale także, aby ułatwić naszej małej planecie wyżywienie całej ludzkości. Freeganie wyszukują w odpadkach konserw przeterminowanych o jeden dzień i owoców, których komuś nie chciało się wieźć z powrotem do domu albo po prostu miały otartą skórkę czy wgniecenie. Podobnie, jak do dziś zjadamy podeschnięty chleb z szacunku dla Bożego daru i ludzkiej pracy, choć stać nas na świeży. Są nawet gdzieś w sieci fora, na których można znaleźć adresy atrakcyjnych "karmników". Jedyny problem to śmiałe podejście do kontenera i grzebanie w nim, no i oczywiście trzeba zdążyć przed miejscowymi emerytami.
Wbrew pozorom to bez uszczypliwości, jako ciekawostka - ciekawe, czy ta moda się utrzyma, czy zniknie, jak polewanie się zimną wodą?
Kuchnia węgierska to także naleśniki, langosze, kurtoszkalacze i inne, przez tydzień na pewno się nie znudzi.
Wbrew pozorom to bez uszczypliwości, jako ciekawostka - ciekawe, czy ta moda się utrzyma, czy zniknie, jak polewanie się zimną wodą?
Kuchnia węgierska to także naleśniki, langosze, kurtoszkalacze i inne, przez tydzień na pewno się nie znudzi.