Mam nadzieję, że nie przekroczę granic dobrego smaku, ale kto chce niech przeczyta wersję -nie do końca- dla dorosłych o Jasiu i Małgosi:
Dawno temu, siostra z bratem gdzieś na skraju wsi mieszkają.
Ją Małgosią, jego Jasiem ludzie we wsi nazywają.
Ich rodzina tradycyjna: matka domem się zajmuje,
Ojciec cięgiem w karczmie siedzi, kiedy tylko nie pracuje..
Raz, gdy dzieci się bawiły na podwórzu, grzecznie razem
Ojciec woła je do domu choć już mocno jest „pod gazem”.
„Drogie dzieci! - do nich rzecze -kac straszliwy tatę suszy..
Chciałbym byście po lekarstwo zechciały dla mnie wyruszyć.
Doszły do mnie wieści takie (słyszałem je od sąsiada),
Że ktoś w lesie pędzi bimber – małą fabryczkę posiada!
Karczmarz nic mi już nie sprzeda – bom u niego zadłużony..
Załatwcie mi trochę bimbru, jestem dziś bardzo spragniony.”
Tak więc dzieci wyruszyły..... Wiele godzin są już w drodze,
Gdy ujrzały na polanie chatkę na włochatej nodze!
Chatka jakby z lukru była, tu pierniki, tam racuchy,
Lecz dokoła się unosił mocny zapach berbeluchy.
Z domku wyszła żwawa babcia, dzieci gestem zaprosila,
Gosię w schowku wnet zamknęła, Jasia za stół posadziła.
W ręku już kieliszki trzyma, wzrokiem go otaksowała,
A, że Jaś piękny i młody – zaraz ochoty nabrała...
Wcale nie chce chłopca schrupać, jak dla dzieci bajka głosi,
Lecz w pozycji sześć na dziewięć trochę Jasia potarmosić.
Ale jak zachęcić Jasia, by się dobrał do staruchy ?
Baba sądzi, że zna sposób i polewa mu siwuchy!
Chłopak – jak się okazało – głowę mocną miał do trunków,
Lecz gdy wypił prawie litra zabrał się do pocałunków!
I tu babie się „film urwał”... A gdy rano się zbudziła...
Dzieci (razem z całym bimbrem!) w chatce już nie zobaczyła.
Jaś z Małgosią już są w domu. Ile tam radości, krzyku!
Tylko bimber się zmarnuje, bowiem ojciec na odwyku..
Może oddać go z powrotem? – Będzie baba znów handlować..
Lepiej nie! Niech będzie stratna jeśli chciała pobalować!
Jak tu podejść do tematu? Czy alkohol jest dla ludzi?
Czy w tej bajce też jest morał? Coś mądrego z niej wynika?
Myślę, że to oczywiste! Nie chcesz „golcem” się obudzić?
Nie pij wódki jak stół pusty (bez ogórka i śledzika)...
Dawno temu, siostra z bratem gdzieś na skraju wsi mieszkają.
Ją Małgosią, jego Jasiem ludzie we wsi nazywają.
Ich rodzina tradycyjna: matka domem się zajmuje,
Ojciec cięgiem w karczmie siedzi, kiedy tylko nie pracuje..
Raz, gdy dzieci się bawiły na podwórzu, grzecznie razem
Ojciec woła je do domu choć już mocno jest „pod gazem”.
„Drogie dzieci! - do nich rzecze -kac straszliwy tatę suszy..
Chciałbym byście po lekarstwo zechciały dla mnie wyruszyć.
Doszły do mnie wieści takie (słyszałem je od sąsiada),
Że ktoś w lesie pędzi bimber – małą fabryczkę posiada!
Karczmarz nic mi już nie sprzeda – bom u niego zadłużony..
Załatwcie mi trochę bimbru, jestem dziś bardzo spragniony.”
Tak więc dzieci wyruszyły..... Wiele godzin są już w drodze,
Gdy ujrzały na polanie chatkę na włochatej nodze!
Chatka jakby z lukru była, tu pierniki, tam racuchy,
Lecz dokoła się unosił mocny zapach berbeluchy.
Z domku wyszła żwawa babcia, dzieci gestem zaprosila,
Gosię w schowku wnet zamknęła, Jasia za stół posadziła.
W ręku już kieliszki trzyma, wzrokiem go otaksowała,
A, że Jaś piękny i młody – zaraz ochoty nabrała...
Wcale nie chce chłopca schrupać, jak dla dzieci bajka głosi,
Lecz w pozycji sześć na dziewięć trochę Jasia potarmosić.
Ale jak zachęcić Jasia, by się dobrał do staruchy ?
Baba sądzi, że zna sposób i polewa mu siwuchy!
Chłopak – jak się okazało – głowę mocną miał do trunków,
Lecz gdy wypił prawie litra zabrał się do pocałunków!
I tu babie się „film urwał”... A gdy rano się zbudziła...
Dzieci (razem z całym bimbrem!) w chatce już nie zobaczyła.
Jaś z Małgosią już są w domu. Ile tam radości, krzyku!
Tylko bimber się zmarnuje, bowiem ojciec na odwyku..
Może oddać go z powrotem? – Będzie baba znów handlować..
Lepiej nie! Niech będzie stratna jeśli chciała pobalować!
Jak tu podejść do tematu? Czy alkohol jest dla ludzi?
Czy w tej bajce też jest morał? Coś mądrego z niej wynika?
Myślę, że to oczywiste! Nie chcesz „golcem” się obudzić?
Nie pij wódki jak stół pusty (bez ogórka i śledzika)...