05-05-2013, 16:45
No to świetny wypad, żal mi tylko Waszych dzieciaków. W jakim wieku? Czy interesowało ich coś poza ZOO? Widzę, że rekin kieszonkowy nic nie urósł. (Przypomniało mi się, jak młode małżeństwo z Sanoka na kąpielisku opowiadało o wyjeździe do Tatralandii, ceny zachodnie w Euro, a gdy zapytali dzieci, co było najfajniejsze, to: "jak królik jadł trawę". Doszli do wniosku, że lepiej było zabrać je do ciotki na wsi - zobaczyłyby królika za darmo. ) Moi najmłodsi to 4. klasa i 1. gimnazjum. Dają się jeszcze namówić na kąpiele. Starsi już za nic w świecie z rodzicami nie pojadą, jaki to byłby wstyd wśród znajomych, no i ile imprez na miejscu by ich ominęło?
Co do pryszniców to na Węgrzech "zbój się zbója nie krępuje", nawet jak jest kurtynka, to mało kto zaciąga... Zdarzało mi się niechcący widzieć detale anatomiczne przez szeroko otwarte drzwi damskiej przebieralni - jasne, że w tej przebieralni były kabiny i różne kąciki, gdzie można się schować, ale panie bez kompleksów przebierają się na wprost głównego wejścia, gdzie ciągle któraś z nich przechodzi...
Zwykle jak słyszę, że wokół jest dużo rodaków z plebsu, to staram się w ogóle nie odzywać, żeby się do nich nie zaliczyć, jak coś już mówię, to półgłosem. Ale piszesz, że Węgrzy też hałasowali na kempingu, może nie jesteśmy tacy najgorsi?
Droga z Egeru do Miskolca na pewno przez góry Bukowe i Lilafured - tam nie ma wiele co prowadzić, bo jest jedno skrzyżowanie gdzieś po środku (skręt w prawo patrząc od Egeru, ale na Miskolc prosto). Ale zakrętów mnóstwo, droga jak w Bieszczadach. Jeździłem tamtędy z 5 razy, ale trochę mi się opatrzyło - jak Tobie kiedyś się znudzi, to łatwiejsza trasa prowadzi niziną wzdłuż autostrady, przez Mezokovesd.
Co do pryszniców to na Węgrzech "zbój się zbója nie krępuje", nawet jak jest kurtynka, to mało kto zaciąga... Zdarzało mi się niechcący widzieć detale anatomiczne przez szeroko otwarte drzwi damskiej przebieralni - jasne, że w tej przebieralni były kabiny i różne kąciki, gdzie można się schować, ale panie bez kompleksów przebierają się na wprost głównego wejścia, gdzie ciągle któraś z nich przechodzi...
Zwykle jak słyszę, że wokół jest dużo rodaków z plebsu, to staram się w ogóle nie odzywać, żeby się do nich nie zaliczyć, jak coś już mówię, to półgłosem. Ale piszesz, że Węgrzy też hałasowali na kempingu, może nie jesteśmy tacy najgorsi?
Droga z Egeru do Miskolca na pewno przez góry Bukowe i Lilafured - tam nie ma wiele co prowadzić, bo jest jedno skrzyżowanie gdzieś po środku (skręt w prawo patrząc od Egeru, ale na Miskolc prosto). Ale zakrętów mnóstwo, droga jak w Bieszczadach. Jeździłem tamtędy z 5 razy, ale trochę mi się opatrzyło - jak Tobie kiedyś się znudzi, to łatwiejsza trasa prowadzi niziną wzdłuż autostrady, przez Mezokovesd.