Peszt
#11
W Budapeszcie najabrdziej lubię te stare, odrapane kamienice, po których tak pięknie widać upływ czasu. Nie wiem czy mieliście okazję zobaczyć Kazinczy utca po gruntownym remoncie, który moim zdaniem więcej zepsuł niz naprawił. Klimat ulicy został całkowicie zepsuty przez nowe płytki chodnikowe i lampy z podwieszanymi kwiatami. Urocza uliczka stałą się idealnym miejscem dla głośnych i pijanych obcokrajowców.
Odpowiedz
#12
Chcialabym podchwycic ten watek i dodac kilka fotek z wlasnej kolekcji z VI i VII dzielnicy. Na poczatek Kosciol Sw.Elzbiety znajdujacy sie na Placu Roz (Rózsák tere). Plac ten znajduje sie mniej wiecej w srodku VII dzielnicy. Kosciol w stylu neogotyckim, wybudowany ponad 100 lat temu. A ten zielony budyneczek nieopodal to elegancka ubikacja.
[Obrazek: 2pysvmw.jpg]/\
Odpowiedz
#13
Raz przez przypadek się tam zabłąkałem. Pamiętam, że kościół zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Był, jak i cała okolica zresztą, bardzo zadbany.

Dzięki za przypomnienie o tym miejscu. Bo, przyznam szczerze, wypadło mi z głowy, że w ogóle istnieje.

A tymczasem czekam na kolejne zdjęcia z Twojej kolekcji Uśmiech
Masz własną stronę internetową? Pomóż promować Forum Węgierskie!
Odpowiedz
#14
Zachecam do odwiedzenia srodka kosciola: zostal on niedawno odrestaurowany, mozna podziwiac piekne witraze (rowniez w tym kosciele sa witraze Miksy Rotha). Albo mozna tez odbyc wirtualny spacer po kosciele, co prawda jeszcze w stanie "przedremontowym".
Ponizej z bliska tympanon z rzezbami zrobionymi w fabryce Zsolnay:
[Obrazek: ndrgv7.jpg]
Odpowiedz
#15
(09-01-2013, 18:54)fvg napisał(a): Raz przez przypadek się tam zabłąkałem. Pamiętam, że kościół zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Był, jak i cała okolica zresztą, bardzo zadbany.

o, a ja tam kiedyś nocowałem. Szeroki uśmiech tzn. nie w tym kościele [rzymskokatolickim], a w luterańskim akademiku przy tymże placu. jeśli dobrze pamiętam, to przy [z tym że nie na] tym placu jest też kościół greckokatolicki.
ekumenicznie. Oczko
: Ɔ(X)И4M :
Odpowiedz
#16
Tak, po lewej stronie Kosciola Sw.Elzbiety jest niewielki kosciol. To byl kiedys pierwszy kosciol Sw. Elzbiety, ale po wybudowaniu tego wiekszego, zostal przejety przez greko-katolikow i stal sie pierwszym takim kosciolem w Budapeszcie.
Odpowiedz
#17
Czesc VII. dzielnicy byla kiedys nazwana kolokwialnie Csikágó . Dzisiaj juz nie kazdy zna te nazwe czy tez zna jej pochodzenie. Tak zostal nazwany obszar w ksztalcie kwadratu zaraz obok dworca wschodniego pomiedzy ulicami Damjanich, Dózsa György (wtedy zwana Aréna út), Rottenbiller i Thököly út (owczesna Csömöri út). Mieszkancy Pesztu tak nazwali to miejsce, gdyz pod sam koniec XIX wieku na niedawnych jeszcze polach kapuscianych i ogrodkach dzialkowych zaczely wyrastac, jak grzyby po deszczu, trzypietrowe domy czynszowe, jeden obok drugiego, a ulice przecinaly sie pod katem prostym jak na szachownicy. Poczatkowo domy te byly przeznaczone dla nizszej klasy sredniej. W pozniejszych latach miejsce to cieszylo sie zla reputacja, gdyz miescilo sie tam duzo domow publicznych i roznych spelunek. Czesto nowoprzybyli na dworzec Keleti panowie, skrecali w Nefelejcs utca, gdzie juz czekaly na nich panie lekkich obyczajow. Niektorzy (blednie) twierdza, ze nazwa Csikágó zostala nadana temu miejscu, gdyz na tym terenie kwitlo zycie przestepcze, tak jak w amerykanskim Chicago. Tymczasem pesztanskie Csikágó bylo znane duzo wczesniej niz amerykanskie Chicago dorobilo sie swojej zlej slawy. Niestety, z biegiem czasu ta czesc miasta zmarniala. O obecnych mieszkancach tak pisze jeden pisarz, dobrze znajacy to miejsce (tlumaczenie moje):” Miejsce zamieszkania zdemencialych emerytow, zeswirowanych alkoholikow, otepialych wariatow, zaniedbanych lumpow, przyjezdnych bez widokow na przyszlosc, zeszlych na psy inteligentow. Albo ostatnie miejsce zeswirowanych emerytow, zdemencialych alkoholikow, zaniedbanych wariatow, otepialych lumpow, zeszlych na psy przyjezdnych, inteligentow bez widokow na przyszlosc? Wszystko jedno."
Domy wybudowane ponad sto lat temu stoja po dzis dzien. Jak bedziecie blisko dworca Keleti wdepnijcie tam, aby poczuc tamtejsze klimaty! Od dworca wejdzcie w ulice Nefelejcs i pojdzcie kawalek. Bedzie to jakby podroz w czasie. Nie zrazajcie sie opinia pisarza! Znam to miejsce bardzo dobrze, nie jest niebezpieczne. Kiedys, dawno temu, mieszkala tam pewna czesc mojej rodziny.
Na zdjeciach ponizej Hernád utca i dom na Nefelejcs utca:
[Obrazek: 2wnxlpi.jpg]

[Obrazek: 14wglfn.jpg]
Odpowiedz
#18
Większość stojących dzisiaj budynków w centrum Pesztu (mam na myśli głównie dzielnice V, VI,VII,VIII i IX) została wybudowana na przełomie XIX i XX wieku, a dokładniej w ostatniej dekadzie XIX i w latach do wybuchu II WŚ czyli w przeciągu ok.25 lat. Wtedy to Budapeszt przeżywał swój rozkwit i piętrowe domy rosły jak grzyby po deszczu. Ponieważ wtedy właśnie dominującym stylem w architekturze była secesja, wiele budynków jest w tym stylu, niektóre prawdziwe perełki. Oprócz elementów secesyjnych, były również używane węgierskie motywy ludowe, a także motywy wschodnie i gdzie niegdzie motywy żydowskie ( głównie VII dzielnica). W tym czasie w Peszcie działało wielu znanych architektów węgierskich. Nierzadko pracowali we dwójkę: były pary braci architektów (bracia Löffer Béla i Sándor czy bracia Vágó László és József) albo długoletni partnerzy (np.Komor Marcell i Jakab Dezső). Właściwie można powiedzieć, że Peszt powstał dzięki grupie około 50-60 architektów. Projektowali oni zarówno budynki użytkowności publicznej jak i domy prywatne. Większość ich przetrwała do dziś. Nazwiska ich są znane, często widoczne na wmurowanych tablicach z rokiem budowy na ścianach budynku.
Tak wygladała ulica Garibaldi trochę ponad 100 lat temu (w tyle Parlament)
[Obrazek: eg1ksp.jpg]
A tak wygląda dzisiaj:
[Obrazek: 34qnrjr.jpg]
Odpowiedz
#19
W VII dzielnicy na Nefelejcs utca pod numerem 26 znajduje się dom, w którym mieści się muzeum znanego na Węgrzech artysty o imieniu Miksa Róth. W tym domu mieszkał od 1911 roku, a na tyłach znajdowała się jego fabryka, która funkcjonowała do wybuchu II WŚ. Co ciekawe, dom ten był zaprojektowany przez tego samego architekta, który zaprojektował węgierski Parlament (Imre Steindl). Po nabyciu domu od pierwotnych właścicieli Miksa przebudował go co nieco według własnego uznania, a stojącą na tyłach przybudówkę rozbudował w warsztat, gdzie powstawały witraże i mozaiki. Miksa zmarł w 1944 roku (dzięki Bogu!), a po wojnie zamieszkiwała tam jego żona. Po jej śmierci, budynek odremontowano i przeznaczono na muzeum. Po wielu mozolnych latach zostało ono otwarte w 2005 roku. Są tam oryginalne meble, piece, żyrandole i inne przedmioty z czasów artysty. No i oczywiście dzieła z różnych okresów jego życia, kiedy to eksperymentował z różnorodnymi technikami wyrobu witraży i mozaik. Muzeum jest otwarte od godziny 14 do 18, od wtorku do soboty. Co prawda byłam tam jedyną zwiedzającą i domyślam się, że nie jest to muzeum w kręgu zainteresowań szerokiej publiki. Natomiast jestem pewna, że jeśli jakieś witraże czy mozaiki na Węgrzech zrobią na Was wrażenie, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że za nimi stoi geniusz Miksy Rótha. Są one wszechobecne: w Parlamencie i Bazylice, w Széchenyi-fürdő i Akademii Muzycznej, w kościołach, bankach i szkołach. Dla mnie była to podróż w przeszłość a jednocześnie ponadczasowe obcowanie z wielkiem artystą....

[Obrazek: zoept.jpg]

[Obrazek: 24g367o.jpg]
Odpowiedz
#20
Na Bethlen Gábor tér w VII dzielnicy stoi duża kamienica wybudowana pod koniec lat 20 XX wieku. Architekt, który ją zaprojektował nazywał się Dezső Reiner. Zawsze jak tamtędy przechodze, to przystaję i się jej przyglądam. Do wybuchu II WŚ uchodziła za największą kamienicę czynszową w Budapeszcie. W siedmiopiętrowym budynku mieściło się około 100 mieszkań i ponoć dobrze widać ją z Góry Gellérta, jak góruje nad otaczającymi ją budynkami. Podczas wojny na jej dachu wybudowano betonowy bunkier, z którego można było ostrzeliwać całą okolicę. Ten bunkier jest tam po dzień dzisiejszy.
Przed tym domem są wmurowane w chodnik 2 stolperstein ( po węgiersku botlatókő), swoisty pomnik pamięci po ludziach, którzy tu mieszkali, a zostali zamordowani podczas II WŚ. Na kwadratowych płytkach jest wygrawerowany krótki napis, który zaczyna się od słów "tu mieszkał/mieszkała" (po węgiersku Itt lakott). W Budapeszcie, a także innych miastach węgierskich jest wiele takich botlatókő. Pisałam o tym w wątku o Szegedzie. Pomysł pochodzi z Niemiec, a konkretnie z Kolonii. Tamtejszy artysta, zaczął umieszczać te kwadratowe blaszki przed domami, gdzie mieszkali zamordowani podczas II WŚ żydowscy lokatorzy. Jest na nich wygrawerowany ten sam tekst z kilkoma wariantami "tu mieszkał/mieszkała, urodzony/a w ...., deportowany/a, zamordowany/a w..., nie wrócił/a".

[Obrazek: oax06r.jpg]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 17 gości