Po biesiadach związanych z dniem św.Marcina ... jak mówi przysłowie: "Od świętego Marcina zima się zaczyna".
Wielowiekowe tradycje żyjących na wsi rodzin węgierskich nakazywały, by w okresie zimowym (kiedy wszystkie prace polowe zostały całkowicie zakończone) należało przygotowywać się do ubicia tuczonej przez rok cały świnki. Tradycja szlachtowania do dziś jest żywą na węgierskiej wsi. W wielu miejscowościach dzisiejszych Węgier (a szczególnie na terenach zamieszkiwanych przez siedmiogrodzkich Węgrów), w okresie jesienno-zimowym taki dzień traktowany jast jak rodzinne święto. Do prac związanych ze szlachtowaniem należało się odpowiednio przygotować, zabezpieczając niezbędne do tego przedmioty, narzędzia i naczynia. Cały proces i kolejność wykonywanych czynności samego szlachtowania skupiały się wokół wielu wierzeń, przesądów, zabobon... oto kilka:
- Według przekonań, świni żałować nie wolno, bo trudniej ją zabić. Młodsze dzieci nie powinne oglądać tego momentu, aby swoim płaczem nie zapeszać świni, gospodyni odprowadzała je do domu.
- Należało przełożyć szlachtowanie, by uniknąć nieszczęścia, jeśli ten dzień przypadał na 13-go dnia miesiąca w piątek, czy we wtorek. W dzień nowiu księżyca, też należało przełożyć szlachtowanie.
- Aby nieszczęście omijało rodzinę, to przed osmaleniem należało trzy razy dymem ze słomy okadzić świnię, układając ją głową skierowaną w kierunku mieszkania.
- W momencie solenia mięsa należało umiejętnie obracać dłońmi, a nie językiem, aby nie zalęgły się w nim robaki.
- Przesądy nie tylko łączyły się z pracą ... Na pytanie masarza: Kié ez a disznó? (Czyja jest ta świnia?) należało przed szlachtowaniem nalewać do kieliszków palinki. Na stwierdzenie: de elfaradtam... (ale się zmęczyłem...) polać trzeba było wina... aby słonina nie wyschła, "człowieki" (emberek) musieli często opłukiwać gardło... aby pieczeń wieczorna się w piecu nie przykopciła podlewać należało przełyk...