Przepisy drogowe na Węgrzech
#21
(06-08-2012, 13:03)andrasz napisał(a): Skoro nie ma stawki taryfikatora przy przekroczeniu poniżej 15 km/h, to czy jest to uznaniowe do oceny policjanta?

Poprawiłem moją informację. Przedział przekroczenia między 4 a 15 km/h podlega ocenie policjanta.
Odpowiedz
#22
Waldek, odnośnie informacji konsulatu - to jak pisałem -oficjalna informacja ambasady Węgier w Warszawie jest taka, że potrzebnejest upoważnienie.
Odpowiedz
#23
(07-08-2012, 8:59)kurek napisał(a): Waldek, odnośnie informacji konsulatu - to jak pisałem -oficjalna informacja ambasady Węgier w Warszawie jest taka, że potrzebnejest upoważnienie.
Dla ostatecznego wyjaśnienia wysłałem maila do Pani Konsul Węgier w Warszawie - Kónya Katinka. Ale jest problem bo Pani Konsul do 29.08 jest poza biurem. Mam nadzieję,że służby dadzą radę.
Szkoda,że jesteś dopisany w miejscu adnotacji urzędowych. Powinno być C 2.1 - C 2.3.. Jak załatwiłeś Słowację albo Czechy?
Odpowiedz
#24
Na dzisiejszej stronie głównej (!) onet.pl informacja o wzmożonych kontrolach drogowych na Węgrzech.

Kontrole drogowe na Węgrzech

Kilka ciekawych cytatów z tego tekstu:

"W całym kraju od 11 do 20 sierpnia kierowców będzie kontrolować kilka tysięcy funkcjonariuszy węgierskiej drogówki. Na autostradach umieszczono 200 radarów. Szczególną uwagę zwrócono na obwodnicę Budapesztu M-0 i autostradę M-7 prowadzącą w kierunku Balatonu."

"Na terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje 50 km na godzinę, jej przekroczenie o kilka kilometrów skutkuje grzywną w wysokości 30 tys. forintów."

"Węgierska drogówka zwraca również uwagę na respektowanie kolejnego przepisu: przed przejściem dla pieszych na terenie zabudowanym trzeba zwolnić do 30 km na godzinę, nawet jeśli pieszych akurat tam nie ma."

"W przypadku większych grzywien (ponad 10 tysięcy forintów) drogówka wypisuje mandaty kredytowe. Zagraniczni kierowcy nie mogą zapłacić takiej grzywny w innej walucie niż węgierska, a policja ma prawo zarekwirowania pojazdu do czasu uregulowania mandatu."

Edycja:
Sorry, ale nie mogłem się powstrzymać od zacytowania kilku komentarzy:

"Jest na to prosta rada.OMIJAĆ TEN CHORY KRAJ. Jak spadną im przychody z turystyki,przejdzie im ochota na 130 Euro za 53 km/h. "

"Może i dobrze ale ja nie pojadę na Węgry."

"A przy przejściu na czerwonym świetle i niezapłaceniu mandatu rekwirują BUTY. Porąbało ich?"

"Najlepsza rada na tak przesadne zasady, to ominąć ten kraj szerokim łukiem. Na szczęście nie jest zbyt duży."

"(...) Nie lubię narodu węgierskiego(...)"

"Juz od 2 ch lat omijam z tego powodu ten kraj jadąc na Adriatyk !! "

"Kolejny kraik do omijania "

Chciałoby się powiedzieć, k...a za kogo ci (wpisujący) Polacy się uważają. Co za mania własnej wielkości i nieomylności. Taki wpis "nie lubię narodu węgierskiego" - a kogo do cholery on lubi? Tylko samego siebie? Zna jakiegoś Węgra, czy tak po prostu napisał, bo nie lubi nikogo.

W tej powodzi chamstwa, nacjonalizmu i szowinizmu nieliczne rozsądne wpisy.

"Jestem kierowcą zawodowym i dość często jeżdżę tranzytem przez Węgry. Kary są wysokie ale przynajmiej tam widać że spora cześć pieniędzy z mandatów idzie na utrzymanie dróg. Naprawdę daleko nam do nich pod tym względem i choć Węgry są stosunkowo małym krajem to bardzo przyjemnie się tam jeździ"
Odpowiedz
#25
(12-08-2012, 10:53)andrasz napisał(a): Na dzisiejszej stronie głównej (!) onet.pl informacja o wzmożonych kontrolach drogowych na Węgrzech.

Kontrole drogowe na Węgrzech

Szkoda, że redagujący tę notatkę w onecie nie sprawdził, przepisów bo po raz kolejny podawane są sensacje nie mające podstaw w węgierskim "kodeksie drogowym"
Odpowiedz
#26
Też nie widzę ani słowa na ten temat w węgierskim Internecie. Chyba onet wie lepiej Oczko

andrasz, nie ma co się emocjonować komentarzami. To Internet, zdecydowana większość reakcji jest tego typu.

Swoją drogą - skoro zdarzyło się nam już pisać mejle do ambasady, to może teraz poprosimy o komentarz i jakąś reakcję? Bo, jak wspomniał Waldek ktoś ewidentnie wypisuje bzdury. Co sądzicie?
Masz własną stronę internetową? Pomóż promować Forum Węgierskie!
Odpowiedz
#27
Ambasada, konsulat, uczelnie - to instytucje, że się tak wyrażę, merytoryczne. Onet walczy o kliknięcia, a wtedy rzetelność nie jest sprzymierzeńcem, ważniejsze są emocje. Myślę, że pisanie do nich w tej sprawie jest stratą czasu. Kiedyś przydarzyły mi się takie prostowania: zero odzewu.
Odpowiedz
#28
Chciałam się odnieść do kilku kwestii - nie jako ekspert, ale jako praktyk.

Mieszkam na stałe w Siófok od prawie 2 lat, mam już przerejestrowany tu samochód (więc zero taryfy ulgowej, że pomykam na polskich blachach), regularnie przyjeżdżam na Węgry od 5 lat.

Jazda cudzym autem:
Dwu- albo trzykrotnie byłam na Węgrzech samochodem swojego byłego już wówczas chłopaka, który miał zarejestrowany na swojego ojca, żeby mieć zniżki. Rozstaliśmy się, a on po prostu miał auto, które lepiej się nadawało do przeprowadzki niż moje, więc mi pożyczył. Niczego nie spisywaliśmy, nie byliśmy małżeństwem, więc nazwiska oczywiście inne - znaczy Paweł ma takie samo jak jego tata, ale ja mam inne i w ogóle jakbym miała policji opowiadać, że to auto mojego byłego niedoszłego teścia to by było zabawnie. Ale tak serio to jesteśmy w UE, policja ma dostęp do wykazu kradzionych aut, to naprawdę łatwo sprawdzić i trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby trafić na jakiegoś upierdliwca, któremu żona rano nie dała.

Akcja wzmożonych kontroli do 20.08.2012:
Wszystko prawda, co napisał Onet, znającym węgierski mogę podać linki:

http://totalcar.hu/magazin/hirek/2012/08...ia_indult/

http://mandiner.hu/cikk/20120810_totalis..._az_utakon

Jedyne, co budzi moją wątpliwość, to to zwalnianie przed przejściem dla pieszych do 30 km/h. Postaram się dowiedzieć od moich węgierskich znajomych kierowców, jak to jest. Jedyne, co słyszałam, i co mnie zdziwiło, że jak się widzi pieszych czekających na przejście przez pasy (tam, gdzie nie ma świateł), to należy się zatrzymać i ich przepuścić. Takie prawo też jest w Szwecji. Mnie w Polsce na kursie prawa jazdy uczyli, że należy zwolnić i zachować ostrożność, ale "zapraszanie" pieszych do wejścia na pasy jest niebezpieczne, bo być może my się zatrzymamy, a kto inny nie (np. jadący z przeciwka), pieszy zaś skoncentruje się na tym, że ustępujemy mu miejsce, poczuje się bezpiecznie i nie zwróci uwagi na inne potencjalne zagrożenia.

Żeby nie przynudzać - postaram się popytać. Mam znajomego policjanta, ale to policjant wodny, choć na pewno ma też kumpli w drogówce. Dam znać!

Ogólnie policja na Węgrzech:
Jestem warszawianką i stąd wyniosłam wszystkie nawyki za kółkiem. Jeżdżę zatem dosyć szybko, bo przecież po Warszawie 80 km/h to norma. Często przejeżdżam na mocno pomarańczowym świetle (bo przecież za mną i tak jeszcze trzech przejedzie). Nigdy nie jeżdżę po pijaku, bo ja lubię wypić, więc dla mnie taka ulga w przepisach, że można wypić 1 kieliszek wina, to żadna ulga, bo tak to sobie tylko apetytu mogę narobić. Napić się nie napiję, a będę się denerwować, czy aby nie jest to 0,21 promila (mam kolegę, który dokładnie przy takim pomiarze po 1 piwie stracił na rok prawo jazdy - w Polsce oczywiście, bo na Węgrzech jest 0,00).
W Siófok staram się pilnować z tym 50 km/h, ale to w miarę łatwe, bo jak wszyscy tak jadą, to człowiek jakoś wpada w rytm. Ale nie będę udawać, że przestrzegam przepisów co do joty. Nigdy nie zatrzymała mnie policja na Węgrzech. Pewnie, że są kontrole, ale bez przesady. Jak u nas robią akcję "Znicz", to wszyscy jeżdżą 50 km/h?!
Rzeczywiście ponoć od pół roku się zabrali za tych, co przejeżdżają na czerwonym świetle. Wzmożone kontrole mnie nie objęły na szczęście. Policja często czai się w terenie zabudowanym (dlatego nie oszczędzajcie na winietkach, lepiej mknąć autostradą niż przez wioski!). Kierowcy ostrzegają się przed niebezpieczeństwem w postaci suszarki tak samo jak u nas mrugnięciem świateł. Dziękuje się też tak samo - podniesieniem ręki. Nieoznakowane auta z kamerami to najczęściej białe/srebrne Ople od Astry modele wzwyż, ale oczywiście nikt za to głowy nie da.

Winietki można kupić tutaj przez internet, strona także w języku angielskim (nie kupujcie przez PZM, bo przepłacicie!):

https://www.virpay.hu/

Więcej informacji na temat winietek i nie tylko:

Dojazd na Węgry

Reasumując: nie taki diabeł straszny, jak go malują. Moim zdaniem sytuacja na węgierskich drogach nie odbiega zbytnio od tego, do czego przywykliśmy na polskich. Jako kierowcy na pewno mamy podobne grzechy na sumieniu (zwłaszcza jazdę po pijaku). Jak się na drodze nie pajacuje, nie szarżuje, to raczej kłopotów nie będzie. A poza tym Węgrzy mają lepsze drogi, więcej autostrad w odniesieniu procentowym do powierzchni kraju, więc mniej jest takich sytuacji, że trzeba wyprzedzać na trzeciego albo inne sztuki spod ciemnej gwiazdy wyprawiać.
Odpowiedz
#29
Moim zdaniem różnica sytuacja na drogach węgierskich (i słowackich) różni się znacznie od polskich realiów (choć niezbyt wiele dotąd jeździłem po zagranicznych trasach). Nawet polscy kierowcy nie pokazują nawet w 50% tego, na co ich "stać". Może o to głównie chodzi w takich komunikatach -to sygnał: "nie przeginajcie, bo słono za to zapłacicie". Tylko to zwalnianie przed przejściem dla pieszych tu nie pasuje - to idiotyzm. Jednak nie wydaje się, by Węgrzy postawili na ostre karanie mandatami - to byłaby krótkowzroczna taktyka, która na dłuższą metę mogłaby zniechęcić turystów zagranicznych, a ten kraj ich potrzebuje, jak chyba nigdy wcześniej. Chyba tylko raz - prawie - nadziałem się na kontrolę policyjną - w Debrecenie, ale tuż przed nimi zjechałem do Nagyerdő Oczko .
Na Węgrzech przestrzegam przepisów drogowych (a w Polsce - nie do końca) - z trzech powodów: boję się policji i wysokiej kary, prawie wszyscy jeżdżą przepisowo, poza tym mam urlop i nigdzie się nie śpieszę. I mam wrażenie, że gdybym tam mieszkał, taka jazda nie stanowiłoby jakiegoś problemu. Może styl jazdy - mniej lub bardziej świadomie - świadczy o szacunku do otoczenia. Wszędzie staram się jeździć tak, by nie utrudniać podróży innym, ale tylko w Polsce mam wrażenie, że na drodze prawie wszyscy są moimi wrogami.
Odpowiedz
#30
(13-08-2012, 19:48)krzysztof73 napisał(a): Na Węgrzech przestrzegam przepisów drogowych (a w Polsce - nie do końca) - z trzech powodów: boję się policji i wysokiej kary, prawie wszyscy jeżdżą przepisowo, poza tym mam urlop i nigdzie się nie śpieszę.

Zgadzam się. Dodam tylko od siebie.
Ja też na Węgrzech jeżdżę chyba bardziej zgodnie z przepisami, niż w Polsce. I to nie tylko kwestia perspektywy wysokich mandatów (dziś rozmawiałem z Węgierką mieszkającą w Polsce i potwierdziła, że kary na Węgrzech są wyższe), ale także dużo bardziej rozsądnego niż w Polsce ustanawiania drogowych przepisów. Mam wrażenie, że w Polsce nastąpiła kompletna dewaluacja prawa (nie tylko drogowego, ale to już na inny temat), ponieważ ustalanie drogowych przepisów niewiele ma wspólnego z rozsądkiem. Kilka przykładów:
- dziś jechałem do W-wy od południa, na niektórych odcinkach dwupasmówki ograniczenia do 50 km/h, nie mające uzasadnienia, tymczasem na Węgrzech potrafią być podbicia do 110 km/h na jednopasmówce, gdy droga jest prosta i gładka, chociażby na odcinkach E-71 z Miskolca do granicy słowackiej.
- teren zabudowany na węgierskich szosach, to większości odcinek w wioskach, małych miasteczkach, gdzie domy są położone tuż za niezbyt szerokim chodnikiem, tymczasem w Polsce teren zabudowany to jakieś luźno ustawione domy za ogrodzonymi ogrodami kilkadziesiąt metrów od szosy,
- na odcinku niezabudowanym drogi do Cserepfalu, którym jechałem pierwszy raz, bo dotychczas jeździłem od Mezokovesd nagle pojawiło się ograniczenie do 40 km/h i rzeczywiście był tam taki wyjątkowo nieprzyjemny zakręt, gdzie rzeczywiście szybsza jazda grozi wpadnięciem do rowu, tymczasem w moim mieście od dawien dawna na wiadukcie(obwodnica miasta, szerokie jedno pasmo plus pobocze, nie ma tam ruchu pieszego) stoi znak 40 km/h, który pozostał prawdopodobnie po niegdysiejszych robotach drogowych; zaręczam, nikt łącznie z policją nie jeździ tam 40 na godzinę.

I jeszcze a propos tego:
"I mam wrażenie, że gdybym tam mieszkał, taka jazda nie stanowiłoby jakiegoś problemu. Może styl jazdy - mniej lub bardziej świadomie - świadczy o szacunku do otoczenia. Wszędzie staram się jeździć tak, by nie utrudniać podróży innym, ale tylko w Polsce mam wrażenie, że na drodze prawie wszyscy są moimi wrogami."
Mam takie same odczucia. Na Węgrzech jazda zgodnie z przepisami jest taka bardziej naturalna. Wynika to zapewne z tego co napisałem wyżej o rozsądnym stawianiu znaków, ale też z tego co pisze krzysztof73, że tam wszyscy (no może prawie) starają się jeżdzić zgodnie z przepisami, co po prostu się udziela. W Polsce z kolei udziela się agresja na drodze. Oczywiście tam jestem na wakacjach - tu jeżdżę na co dzień, czasem spóźniony na spotkanie, wkurzony codziennością, itp. Jednak ten spokój emanuje od Węgrów, którzy tam właśnie też pracują, a jakoś chyba mniej się spieszą. Oczywiście nieco inaczej wygląda to w B-cie, a inaczej w pozostałej części kraju, ale mam wrażenie, że nawet w B-cie, nie wygląda, to tak jak w W-wie, gdzie dziś byłem, więc kolejny raz się o tym przekonałem.
Odpowiedz


Podobne wątki&hellip
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Oszustwo na Węgrzech - potrzebuję porady. badboyrts 1 606 07-08-2023, 21:28
Ostatni post: Waldek
  Wysyłka na adres na Węgrzech Jawa125 17 902 11-07-2023, 15:37
Ostatni post: eplus
  Ceny energii elektrycznej na Węgrzech Slavekk 11 1,570 11-10-2022, 12:54
Ostatni post: Slavekk
  Koszt LPG na Węgrzech kurek 49 64,790 06-07-2022, 13:58
Ostatni post: blackberry
  Trasy rowerowe na Węgrzech malika_12 28 42,468 26-11-2021, 13:37
Ostatni post: Aattaa



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości