Wprowadziłem offtopic o Czechach, więc krótko podsumuję:
Dziękuję kol. Sztaskowi za sugestię trasy. Wyjechałem o 0:30 spod Rzeszowa, z KRK na południe i z zakopianki odbiłem na Kalwarię, Wadowice, Bielsko, Cieszyn. Tankowanie przed granicą, za granicą rozejrzałem się o 4:20 za winietką. Kupiłem po drugiej stronie ulicy u pośrednika za 70 PLN przepłacając około 15 zł, ponieważ nie znalazłem oficjalnego punktu sprzedaży, a gdybym gdzieś dalej znalazł, to obawiałem się:
- zamknięte
- nie mamy terminala kartowego/nie działa,
- mamy terminal, ale winiety tylko za gotówkę,
- nie mamy 10-dniowych,
- tu już jest droga płatna, nie ma pan winietki...
Ponieważ nie chciało mi się podejść na nogach do sklepiku, po zakupie zrobiłem rundę do Cieszyna przez most graniczny, żeby nie nawracać między barierkami.
Autostrady w Czechach są. Szosa z Cieszyna do Pragi w większości jest zbudowana z płyt betonowych, na których nieprzyjemnie podskakuje nawet mój traktor. Jechałem jak wielu innych lewym pasem, zjeżdżając w razie potrzeby ustąpienia miejsca.
Tuż przed Pragą uniknąłem mega korka wybierając zjazd na obwodnicę, dużo dalej miałem już zwykły korek spowodowany zmianami świateł. Do Pragi wjechałem o 8:30 przejeżdżając około 710 km.
W Pradze zaskoczyła mnie łatwość jeżdżenia po mieście (z nawigacją), dostępność praktycznie samego centrum dla samochodu i mimo tego płynność ruchu. Przejeżdżając przez tunel należy zapamiętać następny manewr albo zaczekać kilka sekund po wyjeździe na załapanie sygnału.
Nie ma strefy płatnego parkowania. Są zakazy i płatne parkingi, ale kilometr od Hradczan można normalnie zatrzymać się na ulicy i to bez opłat. To mi się spodobało, mogę zapłacić za autostradę, która jest nią nie tylko z nazwy, albo za postój w bezpiecznym ogrodzonym miejscu, ale nie lubię płacić za czasoprzestrzeń, która nie jest przecież dziełem magistrackich czy komunikacyjnych urzędników.
Piesi są natrętnie przepuszczani przez kierowców - wystarczy stać dwa metry od zebry, żeby zaraz ktoś się zatrzymał i machał ręką. Trzeba mieć refleks, bo w niektórych miejscach zielone dla pieszych albo dla pojazdów świeci jedną-dwie sekundy. Z policją nie miałem kontaktów.
Dzięki, Simon, za sugestię co do Bojnic, ale nie zmieściłbym się w kalendarzu. Wracałem prawie tak samo, przez Kutną Horę, Olomouc, Cieszyn, jedynie na zakopiance skręciłem nie na Kraków (w grodzie Kraka z pewnością wsiąkłbym w korek turystów powracających z gór), lecz na Myślenice i ukosem dotarłem do A4 w Bochni. Cały wyjazd to 1520 km i 120 litrów benzyny.