Liczba postów: 6,292
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,581
Lendio - z dwójką dzieci, w sezonie letnim w Siófok ...
Kilka lat temu byłem z dwójką wnuków w Siófok na "wycieczce", dla mnie za tłoczno, a wnuki (5,9 lat) na drugi dzień pod wieczór chciały wracać do Balatonlelle i... wróciliśmy.
Wprawdzie i w Siófok jest zieleniak, sklepy, supermarkety, budki, kramy, itp...itd, tylko z dwójką małych dzieci to udręka zwłaszcza dla osób mających trudności językowe.
Jakieś winnice ... ok. 6-8 km. od Siófok są winnice i piwniczki, ale to nie ten klimat i ceny z księżyca.
Liczba postów: 29
Liczba wątków: 1
Dołączył: 07.01.2018
Reputacja:
7
(08-01-2018, 9:12)HelkaTours napisał(a): Witam noworocznie z Siófok!
Budki z winem pojawiają się w Siófok z okazji festiwali. Tak w sezonie po prostu wzdłuż całego brzegu funkcjonuje mnóstwo bufetów i barów, w których można się napić wina. Zachęcam do rezerwacji przez HelkaTours, wszystkim naszym Klientom przesyłamy miniprzewodnik po okolicy, m.in. ze wskazaniem sprawdzonych lokali.
W Siófok jest mnóstwo placów zabaw. Najbardziej lubiane są w Jókai parku.
Hala targowa jest przy Vámház utca. Dziekuje, ten Jokai park kojarze. Jesli mozna to dopytam gdzie znajduja sie inne place zabaw? Najlepiej w okolicy ul. Meszoly Geza, lub blisko plazy .
Liczba postów: 423
Liczba wątków: 21
Dołączył: 18.02.2012
Reputacja:
138
10-01-2018, 3:13
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-01-2018, 3:17 przez Helka Travel.)
Lendio - na głównej plaży (Nagy Strand) jest plac zabaw.
(08-01-2018, 9:38)Sztasek napisał(a): Wprawdzie i w Siófok jest zieleniak, sklepy, supermarkety, budki, kramy, itp...itd, tylko z dwójką małych dzieci to udręka zwłaszcza dla osób mających trudności językowe.
Nie gniewaj się, ale co ma piernik do wiatraka? Jest udręką, jak się ma dzieci, nie zna się języka, a wszystko jest w zasięgu ręki?
Przede wszystkim w Siófok najprędzej idzie się dogadać w obcym języku. Ja naprawdę jak tu przyjechałam po raz pierwszy 10 lat temu mówiłam tylko po angielsku i dawało radę.
(08-01-2018, 9:38)Sztasek napisał(a): Jakieś winnice ... ok. 6-8 km. od Siófok są winnice i piwniczki, ale to nie ten klimat i ceny z księżyca.
Do czego porównujesz? Na temat "klimatu" trudno dyskutować, każdy ma swoje preferencje. Ceny w Siófok wcale nie są z Księżyca. Jak wszędzie nad Balatonem - są miejsca mega turystyczne i takie, które warto odwiedzić.
Nie będę ukrywać: jestem urodzoną warszawianką i kocham moje miasto, które dla wielu też jest kontrowersyjne albo niezrozumiałe. Uważam, że Warszawa jest piękna, lubię Pałac Kultury i cieszę się, że Węgrom się polska stolica podoba.
Bez większych problemów czy kompleksów zadomowiłam się w Siófok. Też jest piękne i ma swoją historię. Przez lata przypinano mu różne łatki. Mi cudownie przypomina Zakopane. Tak samo rozkwitło na pociągnięciu linii kolejowej. To absolutne centrum kultury, pełne witkacówek, tetmajerówek. W strasznych czasach było nazywane Zsidófok, jak i w Zakopanem zapanoszyli się Goralenvolk. Po wojnie Siófok stało się letnią stolicą Węgier, tak jak Zakopane jest zimową stolicą Polski.
Dziś oba te miasta udanie dostosowują się do potrzeb mieszkańców (każde ma ich po 25 tys.) i tych, którzy je odwiedzają. Można iść na Krupówki, można sobie w ciszy spacerować Pod Reglami. Można iść pod Skocznię, można iść do baru. Nie trzeba w Zakopanem za wszystko przepłacać, bo wystarczy, że będziesz mieszkać w Kościelisku, a już odczujesz różnicę. Wybierz Siófok-Széplák felső - 2,5 km od wieży ciśnień, pół godziny spaceru, 5 min. autem, a wszystko będzie za pół ceny.
Nie powielajcie takich stereotypów, bo to jest krzywdzące. Faktem jest, że Siófok oferuje multum atrakcji. Wcale nie w jakiś tłumach - trzeba wiedzieć, co i jak.
Liczba postów: 6,292
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,581
10-01-2018, 9:58
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-01-2018, 12:47 przez Sztasek.)
Pani Kasiu ... Samemu z dwójką wnuków to coś wspaniałego, wnuki chętnie spędzaja czas z dziadkiem na placu zabaw, nad wodą, wycieczka statkiem, wędkowanie...itp. W trakcie przygowywania posiłków (śniadania, kolacje) dzieciaki chętnie pomagają w kuchni, ale gdy nie mają na to ochoty bawią się swoimi mądrymi "cegiełkami ze świecącym ekranem" zapominając o otaczeniu.
- Siofok, jak pani pisze "stało się letnią stolicą Węgier" i w tym okresie jest miastem przepełnionym, zakorkowanym (to moja opinia)... i tylko tym "turystom" jest wygodnie, gdy wszystko mają gotowe i bez żadnych dodatkowych obowiązków spędzają czas. W moim przypadku "samotnego dziadka" jest trochę inaczej, wychowałem się na wsi, obecnie też mieszkam na wsi. Wnuki mieszkają i wychowują się w niewielkim prowincjonalnym, cichym miasteczku. Zauważyłem, że ta dwójka moich najmilszych "małych ludzików" - podobnie jak ja - nie lubi gwaru, przepychanek, tłoku, obojętności, znieczulicy.... Nie dziwię się, że po rozmowie ze mną przekonali mnie o rezygnacji z "rozrywek w Siófoku" po dwóch dniach pobytu w sąsiedztwie głośno żyjącej gromadki "turystów".
- W latach 80-tych ub.wieku z dwójką moich dzieci (we trójkę) spędzaliśmy zimowe wakacje w Zakopanem, moim dzieciom ten typ i sposób spędzania czasu jaki oferowała "zimowa stolica" nie przypadł do gustu. Ten okres czasu to przeżytek, to inne czasy.
Dużo lepiej i przyjemniej spędzaliśmy ten krótki zimowy czas i więcej gościnności otrzymaliśmy w okolicach Wisły Zjazdy saneczkami po torach, kuligi po okolicy i wycieczki na Czantorię moje - dziś dorosłe dzieci - chętnie wspominają.
Latem tego roku kilka wakacyjnych dni spędziłem na wycieczce z moimi dziećmi i wnukami w okolicach Krakowa i Wieliczki. Proponowałem jednodniowy wypad do Zakopanego - nie dojechaliśmy. Auto w Rabce skręciło w prawo i zatrzymaliśmy się przy kościółku w Orawce.
Nie wszyscy lubią zgiełk i pośpiech, my stawiamy na odpoczynek, ciszę, rekreację.
Liczba postów: 423
Liczba wątków: 21
Dołączył: 18.02.2012
Reputacja:
138
Sztasku - mam nadzieję, że możemy być na ty, choć ja nawet nie mam dzieci, ale na forach raczej jest przyjęte, że wszyscy jesteśmy na ty - napisałeś, że Siófok z dwójką małych dzieci to udręka, stąd wyszło moje pytanie. Cieszę się, że masz dobry kontakt z wnukami. Jasne, że każdy trochę inaczej lubi spędzać czas. Ja co roku z racji HelkaTours mam taki przegląd rodzin z dziećmi, że rozumiem WSZYSTKO
Nie zgodzę się jednak, że Siófok w sezonie to tylko korki, przepychanki, tłok. Rozumiem, że odniosłeś wraz z wnukami takie wrażenie. Nie wiem, gdzie mieszkaliście i z jakich atrakcji chcieliście skorzystać. Wiem, o czym mówisz, ale moim zdaniem Twoja opinia jest wyrywkowa i dość krzywdząca dla Siófok. Ja akurat mieszkam w samym centrum i w sezonie nie robię zakupów w Sparze, który mam 100 m od domu, tylko w sklepie, który mam 300 m od domu, a turyści o nim nie wiedzą
Wielokrotnie odwiedzałam naszych gości w Széplák felső - dla mnie za spokojnie, ale jak ktoś lubi naturę, ciszę, kameralne knajpki, to idealnie. Chyba dlatego tak lubię Siófok, że przez 17 km wybrzeża jest tu naprawdę taka różnorodność, że nic, ale to nic nie będą Cię obchodzić śródmiejskie korki. Które zresztą też łatwo ominąć.
Liczba postów: 475
Liczba wątków: 0
Dołączył: 29.01.2015
Reputacja:
222
(12-01-2018, 17:27)HelkaTours napisał(a): ..... Chyba dlatego tak lubię Siófok, że przez 17 km wybrzeża jest tu naprawdę taka różnorodność, że nic, ale to nic nie będą Cię obchodzić śródmiejskie korki. Które zresztą też łatwo ominąć.
I to jest najistotniejsza informacja dotycząca Siofok. 17 km MIASTA (największego nad Balatonem) sprawia że trudno to porównać np. z Balatonllelle, czy Balatonszemes które po sezonie wracają do swojego "wiejskiego" życia.
https://www.google.pl/maps/@46.8105705,1...312!8i6656
A co do korków, tłoku, hałasu, to dla "większości" urlopowiczów to raczej "normalka" Osobiście w Siofok poleciłbym okolice Galerius Elmenyfurdo. Co prawda daleko od centrum, lecz blisko do termalnego kąpieliska (zła pogoda) zjeżdżalni, wyciągu narciarskiego, darmowej plaży (w tym piaszczystej), innych atrakcji tak na wodzie jak i na lądzie.
A do Pani Kasi mam pytanie.
Widzę że Balatonturist "schodzi na psy" by nie rzec "bankrutuje". Z 17 kampingów 3-4 lata temu, mają aktualnie zaledwie 10. Chodzi mi o dalszy los 3 kampingów; Lido w Balatonszemes, Ifjusag w Siofok, oraz Napsugar w Fonyód. Były to fajne kampingi, raz ze względu na możliwość krótkiego postoju w domkach na trasie np. do Chorwacji. Dwa; miały dwuosobowe pokoje/domki w cenach pobytu we własnym namiocie.
Liczba postów: 423
Liczba wątków: 21
Dołączył: 18.02.2012
Reputacja:
138
Do wszystkich Forumowiczów miałabym prośbę: mówmy sobie na Ty, tak się prościej i szybciej pisze i to raczej przyjęta forma na różnych forach.
Balatontourist nie schodzi na psy. Można sobie wyobrazić, jakich nakładów finansowych wymaga utrzymanie i inwestowanie w tak wiele rozległych terenów. A biznes jest średnio opłacalny, bo przecież ceny wciąż nie są zbyt wysokie. Porównując oczywiście do hoteli nad brzegiem Balatonu, gdzie na stosunkowo niewielkim obiekcie można zarobić o wiele więcej i to przez cały rok.
Oni więc wybrali drogę, że pozbędą się tych mniej opłacalnych kempingów, a kasę ze sprzedaży zainwestują w pozostałe - bo regularnie modernizują domki, poprawiają infrastrukturę. Z tego, co mi wiadomo, w miejsce tych kempingów, które wymieniasz, mają powstać apartamentowce. Teraz jest ogromny boom budowlany nad Balatonem i działki pod budowę rozchodzą się na pniu.
A w drodze do Chorwacji polecam miejsca tu - tanio i w lepszym standardzie, bo z łazienką:
Gościniec Pod Arkadami
Liczba postów: 3,686
Liczba wątków: 85
Dołączył: 13.09.2012
Reputacja:
2,450
13-01-2018, 19:39
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-08-2023, 5:51 przez eplus.)
Ja widzę, że na bzdurne projekty o rentowności poniżej 1% firmy dostają mega dotacje z Unii. Czy ten Balatonturist nie mógłby też skorzystać? H0tel owszem, ale kempingi chyba też są potrzebne.
Liczba postów: 475
Liczba wątków: 0
Dołączył: 29.01.2015
Reputacja:
222
(13-01-2018, 19:39)eplus napisał(a): Ja widzę, że na bzdurne projekty o rentowności poniżej 1% firmy dostają mega dotacje z Unii. Czy ten Balatonturist nie mógłby też skorzystać? Hotel owszem, ale kempingi chyba też są potrzebne.
Moja opinia jest taka że, Balatonturist przejął istniejące po "komunie" kampingi, i tak długo je "doił" bez nowych inwestycji aż się "zdekapitalizowały" (Vadvirag; zjeżdżalnia nieczynna, Fured; jedna zjezdżalnia uszkodzona, baseny nieczynne, Zala; kiepski stan sanitariatów w niektórych pokojach itd.). Co do Lido w Balatonszemes to hotel jeszcze "widzę", lecz np. w Fonyód (Napsugar) z torami kolejowymi biegnącymi środkiem kampingu, jest to dla mnie niewyobrażalne
Liczba postów: 423
Liczba wątków: 21
Dołączył: 18.02.2012
Reputacja:
138
Nie, to nie tak. Balatontourist to firma, która tak czy inaczej się ostała w przeobrażeniach systemowych. Nie chcę wchodzić na śliski temat prywatyzacji, Orbis/Ibusz padł, a ci jakoś znaleźli pomysł na siebie.
Ja mogę odpowiadać raptem za 7 lat, gdy z nimi współpracujemy. Bez zarzutu, starali się w miarę możliwości inwestować. Nikogo nie doili i - to jest autentyk - "mamy tylu gości, którzy mają sentyment do stylu retro (głównie Niemców), że to nas powstrzymuje przed wymianą wyposażenia". I co zrobisz?
Osobiście ubolewam nad takim stanem rzeczy. Nie chodzi o retro-Niemców, ale bardziej o całość zagospodarowania przestrzennego. Jak napisał eplus kempingi też są potrzebne. Przydałaby się dotacja unijna, wsparcie państwa, a przede wszystkim - pomyślunek władz lokalnych. Burzą wszystko równo pod apartamentowce. Pędzą w ślepą uliczkę i obudzą się z taką ręką w nocniku, jak Hiszpanie. Obym była złym prorokiem we własnym domu.
|