Liczba postów: 276
Liczba wątków: 2
Dołączył: 17.12.2012
Reputacja:
28
Bardzo byłbym rad, gdybyś równie stanowczo reagował bezpośrednio po wypisywaniu tu bzdur tylko po to, żeby cokolwiek napisać... ale widać mamy diametralnie różne pojęcie porządku oraz czasu reakcji...
Poniewaz to Twoje podwórko i Twoje zabawki więc sądzę, że z powodu ubycia jednego usera nic się nie stanie... zatem żegnam...
Liczba postów: 6,284
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,573
Nic o nas bez nas - znacie to polskie powiedzenie… trochę dziwi mnie fakt, że to Polacy otworzyli dyskusję dotyczącą Węgrów i Rumunów. Trudno jest prowadzić dyskusję z kimś, kto jest tam gdzieś daleko. Nie dziwię się tym - cytuję: "ziemie rdzennie węgierskie" lub "ziemie historycznie węgierskie" i całkowicie zgadzam się z tym. Natomiast na przynależność ziem do właściciela można wpłynąć, historia pokazała wiele razy co potrafi. Znam pewnego człowieka, mieszka w Rumunii, ma lat z górą ponad 90. Urodził się na Węgrzech jako obywatel węgierski, po „Trianonie” przymusowo został obywatelem Rumunii, uczęszczał do rumuńskiej szkoły. W 1941 powołany do wojska rumuńskiego walczył na froncie wschodnim… Po wojnie wrócił do rodzinnej wioski, był i jest szanowanym jej mieszkańcem i dobrym obywatelem rumuńskim – zawsze podkreślał swoje węgierskie pochodzenie i to, że nigdy nie pozbawiono go obywatelstwa węgierskiego. W roku ubiegłym spotkałem się z nim, jego rumuński ciągle nie był czystym. Zresztą tego języka nigdy nie opanował do perfekcji. We wsi mówili o nim „Maghiar”, ale nie było to obraźliwe… był jedynym żyjącym Węgrem w okolicy. Może to sporadyczny przypadek, ale dający do myślenia. W wielu okręgach Rumunii określenie Maghiar jest traktowanym jako przezwisko w obraźliwym jego znaczeniu.
Popatrzmy teraz na własne podwórko, to historyczne… 1772 pierwszy rozbiór Rzeczpospolitej, potem następne: 1793, 1795. Był też kolejny w 1939 roku, żyją jeszcze świadkowie tamtych dni. Pracowałem z pewnym Polakiem ze Stanisławowa, jego polskie dokumenty to potwierdzały – nigdy nie mówił że urodził się w Iwano-Frankiwsk. Jedynym jego marzeniem było zobaczyć swój rodzinny dom, zapytać o sąsiadów… nigdy tam nie pojechał. Wielu Polaków nigdy nie powróciło do swoich miejsc rodzinnych po zakończeniu II. Wojny światowej, a to tylko dlatego że tam już Polski nie było.
Stosunki międzyludzkie dnia powszedniego, bez względów przynależności terytorialnej, zawsze były normalne, nikt nie mówił źle o swoich sąsiadach, no bo przecież na sąsiada zawsze można było liczyć. Zdarzały się spory, swary, ale te po pewnym czasie prowadziły do zgody. Z punktu widzenia historycznego, łatwo wiele rzeczy można zmienić - polityka potrafi dobrosąsiedzkie stosunki zamienić w piekło. Podejrzliwe informacje, podsycanie nienawiści, nieprawdziwa ocena sytuacji… i mamy pogorszenie… dalej to już tylko gorzej może być.
Na Węgrzech ciągle żywą jest pamięć o boleśnie dotkliwym pokoju trianońskim (4 czerwca 1920). Nie dziwię się temu, bo w oczach Węgrów to wielka niesprawiedliwość historyczna, etnograficzna i społeczna…
Liczba postów: 5
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05.04.2013
Reputacja:
0
nie mozemy oceniac tego z jednej strony,obie strony maja swoje racje,co nie znaczy ze mamy sie z tym zgadzac,rumuni to dumny narod nieslusznie utozsamiany z romami tak jak i wegrzry,nie da sie przywrocic granic przed wojny,trzeba zyc-to cala odpowiedz