15-07-2014, 20:20
Docieramy w końcu do Hajduszoboszlo, jest po 14 i – nikt nas nie wita na skuterach
Ale może z powodu gorącego weekendu i późnej pory . Na kwaterze syn właścicielki, mówiący po angielsku pokazuje mi winiarnię kilka metrów od domu i robi się doprawdy miło. Każdy zajmuje się sobą a ja wyciągam wcześniej wydrukowaną mapkę, co ciekawsze punkty mam już zaznaczone, poganiam towarzystwo i udajemy się na posiłek do 'Patko''
Nasza okolica to taka mieścinka, ale są i bloki, co drugi dom wolne pokoje, niektóre kwatery prezentują się lepiej niż w necie, inne gorzej, jest kilka gdzie na dzień dobry ktoś pożegna się z zaliczką
ogólnie spokojnie (wieczorem słychać zabawę z centrum), dużo psowatych w ogrodach, jest kilka starych i opuszczonych chałupek z tablicą 'Elado''' (na sprzedaż). Obok charakterystycznej wieży
jest winiarnia, otwarta od 8-22 (ok. 14-16 przerwa). Po powrocie z basenu i obiadokolacji u Patko' zaopatrujemy się tutaj w trunki na nocne Polaków rozmowy. Właściciele mówią bardzo dobrze po naszemu i są serdeczni
Jedzenie – jemy głownie u Patko', właściciel mówi po polsku, bo co będziemy zmieniać (ah, ten zew przygody) skoro wszystkim smakuje:
somloi galuska (dobre), półmisek dla 2 (kilka zestawów, 2700 każdy), gulasze, zupy, piwo soproni, wino. Ale … nie ma langosza !!! Jest menu w j. polskim, ja z braku laku i langosza zjadam desery i pizzę (polecam Budapeszt i siedmiogrodzka). Jedliśmy jeszcze napi menu w Lorena-Haz , Hoforras utca 9 , za 850 forintów do wyboru 2 zestawy dwudaniowe, codziennie inne (polecam, smaczne).
Któregoś wieczora wybieramy się na Mátyás Király Sétány (Trakt króla Macieja), główny deptak miasta z wieloma nieatrakcyjnymi (dla nas) atrakcjami – pamiątki, grajkowie, Indianie (sorry Sitting Bull), rowerki dla dzieci, itp. Tam tez znajduje się biuro informacji turystycznej. I śmieszna kolejka po mieście
http://hajduszoboszloturizmus.hu/hirdete...algiavonat
Seniorka ciągnie nas do bistra na świeżym powietrzu, kupujemy mięsiwa i rybę, nie jest to zbyt smaczne i nie polecam. W samym centrum Hajdu jest sporo sklepików i marketów (Spar, Coop), obok Spar'a bardzo dziwny lokal, który od razu kojarzy mi się z wypożyczalnią filmów porno (zdjęć nie robiłam bo w wersji soft wylatuje ze środka zbir i nie zdjeciować ! nie zdjeciować !; w wersji hard zbirów wylatuje kilku i żadna karta Ekuz nam nie pomoże) – pozaklejane okna, cyfra 18, kolory flagi węgierskiej i napis T. Trafika. Dziwny kraj, myślę sobie, na całym świecie trafika to sklep z papierosami a na Węgrzech to sklep z seksem ! Pod koniec pobytu seniorce kończą się papierosy, w sklepie ani markecie ich nie ma, na stacji również nie, wszyscy kierują nas do … trafiki. Z pewną taka nieśmiałością wchodzimy a tam…papierosy (średnia cena 920 f)
Ale może z powodu gorącego weekendu i późnej pory . Na kwaterze syn właścicielki, mówiący po angielsku pokazuje mi winiarnię kilka metrów od domu i robi się doprawdy miło. Każdy zajmuje się sobą a ja wyciągam wcześniej wydrukowaną mapkę, co ciekawsze punkty mam już zaznaczone, poganiam towarzystwo i udajemy się na posiłek do 'Patko''
Nasza okolica to taka mieścinka, ale są i bloki, co drugi dom wolne pokoje, niektóre kwatery prezentują się lepiej niż w necie, inne gorzej, jest kilka gdzie na dzień dobry ktoś pożegna się z zaliczką
ogólnie spokojnie (wieczorem słychać zabawę z centrum), dużo psowatych w ogrodach, jest kilka starych i opuszczonych chałupek z tablicą 'Elado''' (na sprzedaż). Obok charakterystycznej wieży
jest winiarnia, otwarta od 8-22 (ok. 14-16 przerwa). Po powrocie z basenu i obiadokolacji u Patko' zaopatrujemy się tutaj w trunki na nocne Polaków rozmowy. Właściciele mówią bardzo dobrze po naszemu i są serdeczni
Jedzenie – jemy głownie u Patko', właściciel mówi po polsku, bo co będziemy zmieniać (ah, ten zew przygody) skoro wszystkim smakuje:
somloi galuska (dobre), półmisek dla 2 (kilka zestawów, 2700 każdy), gulasze, zupy, piwo soproni, wino. Ale … nie ma langosza !!! Jest menu w j. polskim, ja z braku laku i langosza zjadam desery i pizzę (polecam Budapeszt i siedmiogrodzka). Jedliśmy jeszcze napi menu w Lorena-Haz , Hoforras utca 9 , za 850 forintów do wyboru 2 zestawy dwudaniowe, codziennie inne (polecam, smaczne).
Któregoś wieczora wybieramy się na Mátyás Király Sétány (Trakt króla Macieja), główny deptak miasta z wieloma nieatrakcyjnymi (dla nas) atrakcjami – pamiątki, grajkowie, Indianie (sorry Sitting Bull), rowerki dla dzieci, itp. Tam tez znajduje się biuro informacji turystycznej. I śmieszna kolejka po mieście
http://hajduszoboszloturizmus.hu/hirdete...algiavonat
Seniorka ciągnie nas do bistra na świeżym powietrzu, kupujemy mięsiwa i rybę, nie jest to zbyt smaczne i nie polecam. W samym centrum Hajdu jest sporo sklepików i marketów (Spar, Coop), obok Spar'a bardzo dziwny lokal, który od razu kojarzy mi się z wypożyczalnią filmów porno (zdjęć nie robiłam bo w wersji soft wylatuje ze środka zbir i nie zdjeciować ! nie zdjeciować !; w wersji hard zbirów wylatuje kilku i żadna karta Ekuz nam nie pomoże) – pozaklejane okna, cyfra 18, kolory flagi węgierskiej i napis T. Trafika. Dziwny kraj, myślę sobie, na całym świecie trafika to sklep z papierosami a na Węgrzech to sklep z seksem ! Pod koniec pobytu seniorce kończą się papierosy, w sklepie ani markecie ich nie ma, na stacji również nie, wszyscy kierują nas do … trafiki. Z pewną taka nieśmiałością wchodzimy a tam…papierosy (średnia cena 920 f)