18-07-2012, 13:48
Trzy lata temu pojechałam do rodzinki nad Balaton. Miałam ograniczone finanse więc chciałam się tam dostać najtańszym kosztem. Dostałam się tam e-autostopem. Zabrałam się z pewnym młodym małżeństwem z Warszawy. Jechali na wypoczynek do Chorwacji, ale chcieli też zahaczyć o Balaton. Chcieli, żebym znalazła im tani nocleg, mogło być nawet pole kempingowe, gdzie mogliby przespać w samochodzie. Poprosiłam o pomoc wujka w znalezieniu noclegu. Ten zaproponował, że jeśli chcą spać w samochodzie to nie muszą jechać na kemping, tylko mogą to zrobić u niego na podwórku. Małżeństwo zażyczyło sobie 150 zł w jedną stronę (mój budżet na podróż liczył 300 zł). Kiedy dojechaliśmy na miejsce owi państwo zobaczyli duży, piętrowy dom, w którym mieszkało moje wujostwo. Od razu zamarzyło im się nocowanie w łóżku. Pani stwierdziła, że chciałaby rozprostować nogi. Kiedy wujek powiedział, że to nie możliwe państwo poszło szukać noclegu nad Balatonem. Znaleźli kemping, o którym im wcześniej mówili, ale w sumie nic nie załatwili bo wejście znajdowało się z drugiej strony. Ustaliliśmy też, że jeśli nie znajdą noclegu gdzie indziej i będą musieli spać w samochodzie to zapłacę im 130 zł. Po dwóch godzinach wrócili do nas. Stwierdzili, że nic nie znaleźli, ale jadą dalej w stronę Chorwacji. Wzięli ode mnie 150 zł. Miałam z nimi wracać do domu. Kiedy nadszedł czas wyjazdu do Polski, to okazało się,że oni już od dawna są w domu. Trochę się zdenerwowałam to sytuacją i zaczęłam szukać wraz z wujkiem transportu do Polski. Chciałam wracać autobusem z Budapesztu do Krakowa, a wujek uparł się na pociąg. Kiedy powiedziałam mu, że ten jest droższy od autobusu to nie uwierzył. W niedzielę o 8.00 poszedł na dworzec pkp spytać się o połączenie i ceny. I wtedy przekonał się, że miałam rację. W końcu przypomniałam sobie, że do mojego kuzyna mieszkającego również w Furedzie przyjechała kuzynka jego żony. Ona jest Węgierką, a jej mąż jest Łotyszem. Więc spytałam, czy przypadkiem nie jadą na Łotwę. Tak się złożyło, że jechali. Zabrałam się z nimi. Podróż kosztowała mnie 13 zł (opłata za przejazd autostradą Kraków-Katowice). U mnie w domu byliśmy o 1.00. Bogi z mężem i dzieckiem przenocowała u mnie i wcześnie rano wyruszyli w dalszą drogę.