(12-09-2015, 13:02)eplus napisał(a): Górale u nas, czy Kaszubi (z Pomorza i ten z Brukseli też) mają podobnie. I chyba dobrze.
Górale tak, nie wiem w sumie dlaczego ale oni zawsze mieli taryfę ulgową, taka licencję na bycie skansenem. Nie wiem jak teraz ale jeszcze kilkanaście lat temu dzieci uczyły się polskiego dopiero o pójściu do podstawówki. Ale mam wątpliwość na ile to się przekładało na poczucie bycia "Podhalaninem", już prędzej swojakiem, tutejszym. To juz prędzej Ślązacy czują się Ślązakami. Z Kaszubami to nie wiem jak jest, ten z Brukseli na pewno ma przyszywane genealogie, jego nie interesowała historia i tożsamość rodziny.
(12-09-2015, 13:02)eplus napisał(a): Ale to jest nomen-omen małe piwo. Wstyd mi było, że nie wiem, czy jest język norweski, czy to tylko odmiana szwedzkiego (szwedzki i fiński oczywiście rozróżniam, duński - wiadomo, Olsen i gang... ). No i internet podaje, że jest 5 czy 10 dialektów norweskich, z których tylko dwa mają wersję pisaną, reszta jedynie mówiona... Normalnie jak jacyś Indianie w Europie.
Żeby było śmieszniej to te dwa psane warianty maja równolegle status "oficjalnego języka", podobnie jak w Grecji demotika i katerewusa. Ale też nie wiem jak oni tam mają z lokalnością.
Tak wzorcowo w najbliższej okolicy to mamy Niemcy, np. porządny Bawarczyk zawsze w pierwszej kolejności powie że jest Bawarczykim, dopiero potem jest Niemcem
Wracając do Słowacji, to może ja jakoś inaczej słucham, ale wydaje mi się, że często słyszę np. "my tu w Liptowie", natomiast w Polsce rzadko "my w Małopolsce".
pzdr.