06-10-2015, 9:20
Trochę wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie odwiedziłam Parlamentu czy Wielkiej Synagogi. Zostawiam sobie to na jakąś paskudną pogodę… Ale nawet gdy leje jak z cebra to i tak wolę siedzieć w małej knajpce przy ciachu, fröccsu i kontemplować. Od taki uprawiam rodzaj „turystyki”.
Jasne, że odwiedzam od czasu do czasu stricte turystyczne miejsca. A do miejsc do których wrócę zaliczam:
Labirintus, Grobowiec Gül Baba, Muzeum Szpiegów, Skalny Szpital, ehhh i wzgórze Gellerta nocą – ten widok na mosty rozkłada mnie na łopatki za każdym razem.
Jeśli mowa o termach – wolę te mniej oblegane przez turystów. Tu Gellert i Szechenyi furdo odpadają… No chyba, że o bladym świcie gdy większość turystów odsypia nocne imprezy. Raz zdarzyło mi się pluskać w Szechenyi ze zorganizowanymi grupami Japończyków, Rosjan i Polaków, taki szalony tłum to nie dla mnie, powiedziałam sobie – nigdy więcej !!!
Jasne, że odwiedzam od czasu do czasu stricte turystyczne miejsca. A do miejsc do których wrócę zaliczam:
Labirintus, Grobowiec Gül Baba, Muzeum Szpiegów, Skalny Szpital, ehhh i wzgórze Gellerta nocą – ten widok na mosty rozkłada mnie na łopatki za każdym razem.
Jeśli mowa o termach – wolę te mniej oblegane przez turystów. Tu Gellert i Szechenyi furdo odpadają… No chyba, że o bladym świcie gdy większość turystów odsypia nocne imprezy. Raz zdarzyło mi się pluskać w Szechenyi ze zorganizowanymi grupami Japończyków, Rosjan i Polaków, taki szalony tłum to nie dla mnie, powiedziałam sobie – nigdy więcej !!!