04-09-2012, 22:08
Czwartek, 09.08.2012
Tego dnia po zjedzeniu śniadania poszliśmy do recepcji wykupić sobie 2 godzinki internetu. Chcieliśmy porozmawiać na Skype z dziećmi. Po krótkiej rozmowie przypomniało nam się o campingu, który się reklamował po drodze do Heviz, że ma free internet. Trochę to wykupowanie godzin było dla nas uciążliwe, bo chcieliśmy też pooglądać sobie relacje z Olimpiady i trudno było polować na relacje mając ograniczony dostęp do internetu. A więc weszliśmy sobie na stronkę Campingu o nazwie Carina w miejscowości Balatongyorok i stwierdziliśmy, że właściwie co za problem się spakować i tam przenieść.
Za godzinę już było wszystko zwinięte, pole opłacone i w drogę!!!!!
Przyjechaliśmy do miasteczka Balatongyorok i bardzo nam się tu spodobało - jest to takie małe, klimatyczne miasteczko z dużą plażą pełną atrakcji ( wstęp 600 ft/os), restauracją, sklepem, jest też molo z portem i wiele sklepików i kramików. Camping mieści się od tego centrum w odległości ok. 100 m. Porozmawialiśmy z właścicielką pola ( 3050 forintów za noc, w tym prąd i internet), zostawiliśmy auto i poszliśmy sobie wpierw dokładnie wszystko obejrzeć oraz zjeść obiad ( okoń morski, pieczone ziemniaczki, sałatka x 2 plus 2 piwa = 3700 ft). Obiad był tak pyszny, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia
Centrum Balatongyorok
Obiadek w restauracji
Następnie wróciliśmy na camping rozbić namiot. Ku naszemu zdziwieniu, niedaleko nas rozkładali swoje namioty oraz sprzęt pomysłowi Węgrzy! Przyjrzyjcie się jakim dysponowali sprzętem!!!
Pod wieczór wyszliśmy sobie na spacer i cóż się okazało. Od piątku rozpoczyna się Festiwal Wina, który będzie trwał do niedzieli i szykują się występy zespołów, degustacje win, wszelakiego jedzenia itp. W czwartek wieczorem trwały gorączkowe przygotowania, rozkładanie straganów, ustawianie sceny itp.
Skosztowaliśmy pysznych lodów i poszliśmy na camping.
Piątek 10.08.2012
W tym dniu poszliśmy troszkę na plażę, gdyż pomimo upałów, jakoś nie było czasu poleżeć na plaży. Plaża jest bardzo duża, rozległa, przez to nie ma tłoku. Były organizowane rozmaite konkursy dla dzieci przez jakąś miejscową rozgłośnię radiową.
Tu rodzinne zawody piłkarskie
I tak się ciągnęła plaża na długości ok. 400-500 metrów.
Posiłek - w końcu jest okazja spróbować langosa. Bistro ( na plaży) w którym się zatrzymaliśmy zwróciło naszą uwagę tym, że mieli przy ladzie narysowane flagi państw w których językach posiadają menu. I oczywiście była też flaga polska i menu w naszym języku.
Langos był przepyszny ( już próbowałam gotować je sama w domu- były podobne, ale troszkę odbiegały od oryginału)
Wieczorem poszliśmy na Festiwal!!!!
Fajna muzyka, oczywiście tańce i kilkadziesiąt straganów - z tego połowa lała wino "z kija". Za kieliszek ( płaciło się za niego kaucję 200 ft) wina płaciłam ok 200 ft i były wina białe, różowe, czerwone, i różne smaki.
I tak minął kolejny dzień.
W sobotę niestety było pochmurno i odpoczywaliśmy przy namiocie, a wieczorem znów na Festiwal Wina, żeby się trochę rozgrzać, bo się nawet ochłodziło.
Natomiast niedziela była chyba najważniejszym dniem naszych wakacji, wielką wyprawą wodno-kolejową dookoła Balatonu zorganizowaną żywiołowo, bez uprzednich planów dotyczących połączeń komunikacyjnych i w pewnym momencie groziło nam, że pozostaniemy na przeciwnym brzegu Balatonu w miejscowości Balatonboglar, bo było już po 21, a pociągu ani widu, ani słychu.......... Ale o tym jutro!!!!!!!
Tego dnia po zjedzeniu śniadania poszliśmy do recepcji wykupić sobie 2 godzinki internetu. Chcieliśmy porozmawiać na Skype z dziećmi. Po krótkiej rozmowie przypomniało nam się o campingu, który się reklamował po drodze do Heviz, że ma free internet. Trochę to wykupowanie godzin było dla nas uciążliwe, bo chcieliśmy też pooglądać sobie relacje z Olimpiady i trudno było polować na relacje mając ograniczony dostęp do internetu. A więc weszliśmy sobie na stronkę Campingu o nazwie Carina w miejscowości Balatongyorok i stwierdziliśmy, że właściwie co za problem się spakować i tam przenieść.
Za godzinę już było wszystko zwinięte, pole opłacone i w drogę!!!!!
Przyjechaliśmy do miasteczka Balatongyorok i bardzo nam się tu spodobało - jest to takie małe, klimatyczne miasteczko z dużą plażą pełną atrakcji ( wstęp 600 ft/os), restauracją, sklepem, jest też molo z portem i wiele sklepików i kramików. Camping mieści się od tego centrum w odległości ok. 100 m. Porozmawialiśmy z właścicielką pola ( 3050 forintów za noc, w tym prąd i internet), zostawiliśmy auto i poszliśmy sobie wpierw dokładnie wszystko obejrzeć oraz zjeść obiad ( okoń morski, pieczone ziemniaczki, sałatka x 2 plus 2 piwa = 3700 ft). Obiad był tak pyszny, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia
Centrum Balatongyorok
Obiadek w restauracji
Następnie wróciliśmy na camping rozbić namiot. Ku naszemu zdziwieniu, niedaleko nas rozkładali swoje namioty oraz sprzęt pomysłowi Węgrzy! Przyjrzyjcie się jakim dysponowali sprzętem!!!
Pod wieczór wyszliśmy sobie na spacer i cóż się okazało. Od piątku rozpoczyna się Festiwal Wina, który będzie trwał do niedzieli i szykują się występy zespołów, degustacje win, wszelakiego jedzenia itp. W czwartek wieczorem trwały gorączkowe przygotowania, rozkładanie straganów, ustawianie sceny itp.
Skosztowaliśmy pysznych lodów i poszliśmy na camping.
Piątek 10.08.2012
W tym dniu poszliśmy troszkę na plażę, gdyż pomimo upałów, jakoś nie było czasu poleżeć na plaży. Plaża jest bardzo duża, rozległa, przez to nie ma tłoku. Były organizowane rozmaite konkursy dla dzieci przez jakąś miejscową rozgłośnię radiową.
Tu rodzinne zawody piłkarskie
I tak się ciągnęła plaża na długości ok. 400-500 metrów.
Posiłek - w końcu jest okazja spróbować langosa. Bistro ( na plaży) w którym się zatrzymaliśmy zwróciło naszą uwagę tym, że mieli przy ladzie narysowane flagi państw w których językach posiadają menu. I oczywiście była też flaga polska i menu w naszym języku.
Langos był przepyszny ( już próbowałam gotować je sama w domu- były podobne, ale troszkę odbiegały od oryginału)
Wieczorem poszliśmy na Festiwal!!!!
Fajna muzyka, oczywiście tańce i kilkadziesiąt straganów - z tego połowa lała wino "z kija". Za kieliszek ( płaciło się za niego kaucję 200 ft) wina płaciłam ok 200 ft i były wina białe, różowe, czerwone, i różne smaki.
I tak minął kolejny dzień.
W sobotę niestety było pochmurno i odpoczywaliśmy przy namiocie, a wieczorem znów na Festiwal Wina, żeby się trochę rozgrzać, bo się nawet ochłodziło.
Natomiast niedziela była chyba najważniejszym dniem naszych wakacji, wielką wyprawą wodno-kolejową dookoła Balatonu zorganizowaną żywiołowo, bez uprzednich planów dotyczących połączeń komunikacyjnych i w pewnym momencie groziło nam, że pozostaniemy na przeciwnym brzegu Balatonu w miejscowości Balatonboglar, bo było już po 21, a pociągu ani widu, ani słychu.......... Ale o tym jutro!!!!!!!