Kiedy odwiedziłem Budapeszt w pierwszych dniach października 2007 r., do samolotu w Warszawie wsiadałem ubrany jak na polską jesień, chociaż ciepłą. W Budapeszcie zaś od razu zacząłem z siebie zdejmować odzież i zostałem w samej koszuli, choć żałowałem, że z długimi rękawami. W Városliget (park miejski) dziewczyny w bikini opalały się na kocach rozłożonych na trawnikach! Prawda, że po kilku dniach pogoda się pogorszyła, ale i tak było ciepło. Za to w 2010 r. wrzesień w Budapeszcie i w ogóle w północnej części kraju był bardzo chłodny i deszczowy; dawno tak nie zmarzłem, jak w ciągu 3 dni w stolicy. Trudno zatem o prognozy, choć rzeczywiście można chyba stawiać na nieco wyższe temperatury niż u nas. Ogólnie jednak odpowiem po góralsku: "nie powiem Ci tak abo tak, bo byś sobie pomyśloł tak abo tak".
Ale życzę miłej podróży!
