14-01-2013, 10:47
Też kiedyś nosiłem zielony mundur i podpułkownik był szefem sztabu, a pułkownik dowódcą jednostki - specjalnej różnicy nie było. Oczywiście generałów widywałem tylko z daleka i niechętnie.
Jeśli pułkownik był szefem budki wartowniczej, gdzie wystarczyłby pewnie porucznik, to wyobrażam sobie, że miał dobre układy z "górą" i dostał niezbyt męczące stanowisko, które w pewnym momencie i tak okazało się bardzo odpowiedzialne, ale widać nie za darmo go awansowali pułkownika.
Sam kiedyś w czasie alarmu musiałem wyjść przez płot na wesele kolegi i wcześniej poprosiłem wartownika, żeby chwilę popilnował z drugiej strony budynku.
Jeśli pułkownik był szefem budki wartowniczej, gdzie wystarczyłby pewnie porucznik, to wyobrażam sobie, że miał dobre układy z "górą" i dostał niezbyt męczące stanowisko, które w pewnym momencie i tak okazało się bardzo odpowiedzialne, ale widać nie za darmo go awansowali pułkownika.
Sam kiedyś w czasie alarmu musiałem wyjść przez płot na wesele kolegi i wcześniej poprosiłem wartownika, żeby chwilę popilnował z drugiej strony budynku.