05-05-2013, 22:08
Moje panny starsza 14 lat młodsza 7 lat są już nauczone że nigdy nie siedzimy na miejscu preferujemy aktywny wypoczynek. Dla mnie najgorsza kara to siedzieć na miejscu. Po powrocie opowiadały babci gdzie były co widziały i Zoo było na końcu także może coś zapamiętają . Akurat podczas tego wyjazdu mało chodziliśmy bo żona jest 5 tygodni po ciężkiej operacji połamanej nogi.
Co do plebsu też unikamy i staramy się nie odzywać co by nas z nimi nie utożsamiali.
Może i Węgrzy byli głośni ale to nie było darcie się o 12 w nocy i okazywanie sympatii danemu klubowi piłkarskiemu rano nie trzeba było chodzić i uważać żeby nie wejść w treść żołądkową lub potłuczone szkło miałem tak w zeszłym roku w Chorwacji. Jak zgasło światło u nas w pokoju dużo zeszli z tonu rozmów i wydaje mi się że parę razy uciszali bawiące się dzieciaki. Młodzi Węgrzy też dużo ściszyli radio śmiech chichy były ale i zona stwierdziła że już dużo ciszej.
Co do drogi jechałem i tą i tą o której piszesz nie lubię monotonnej drogi i staram się za każdym razem wybierać inne trasy tak żeby coś zobaczyć i zwiedzić przy okazji.
Co do plebsu też unikamy i staramy się nie odzywać co by nas z nimi nie utożsamiali.
Może i Węgrzy byli głośni ale to nie było darcie się o 12 w nocy i okazywanie sympatii danemu klubowi piłkarskiemu rano nie trzeba było chodzić i uważać żeby nie wejść w treść żołądkową lub potłuczone szkło miałem tak w zeszłym roku w Chorwacji. Jak zgasło światło u nas w pokoju dużo zeszli z tonu rozmów i wydaje mi się że parę razy uciszali bawiące się dzieciaki. Młodzi Węgrzy też dużo ściszyli radio śmiech chichy były ale i zona stwierdziła że już dużo ciszej.
Co do drogi jechałem i tą i tą o której piszesz nie lubię monotonnej drogi i staram się za każdym razem wybierać inne trasy tak żeby coś zobaczyć i zwiedzić przy okazji.