19-08-2015, 19:47
(19-08-2015, 14:54)Slavekk napisał(a): Bez siarczynów kupisz tylko "burczaka" (tak mówili znajomi Słowacy)- młode wino, którego na dobrą sprawę nie powinno się pić, bo to jest raczej fermentowany sok niż wino.
Żeby przerwać proces fermentacji i przystąpić o dalszych faz produkcji wszyscy używają siarczynów.
Nie jest wykluczone, że ktoś używa innej metody przerwania fermentacji niż użycie "siary", ale na ogól tak się robi
Ważna jest też ilość.
Słowacki burčiák, węgierski murci to tylko po części sfermentowany i jeszcze będący w fazie fermentacji moszcz winogronowy o pewnej zawartości alkoholu. Ten "półprodukt" nadaje się do picia i ma swoich zwolenników.
Muszę przyznać, że nie w każdej fazie fermentacji da się go pić.
Moszcz winogronowy do produkcji wina musi zawierać odpowiednią ilość cukru. Jeśli zawartośc cukru jest optymalna, wówczas przy produkcji wina wskazane jest poczekać aż proces fermentacji zatrzyma się sam.
Przy produkcji "słodkiego" wina - gdy zawartość cukru jest wysoka - nie jest wskazane sztuczne przerywanie procesu fermentacji poprzez dodanie inhibitora. Ten proces też sam zatrzyma się w odpowiedniej chwili... gdy ilość alkoholu przekroczy pewną krytyczną zawrtość, podczas której proces fermantacji nie może dalej zachodzić. Jest to moment, gdy stężenie alkoholu jest wystarczająco wysokie, a taka ilość alkoholu powoduje zatrzymanie całego procesu fermentacji pomimo iż jeszcze w całości pozostaje pewna ilość cukru.
Znam kilku producentów wina, którzy nie dla ilości robią wino. Proces produkcji wina tradycyjnym, domowym sposobem jest długi i pracochłonny... tylko że tekiego wina nie da się kupić w supermarkiecie.