06-09-2015, 18:11
Od strony praktycznej węgierska strona będzie obstawać na stanowisku, że mandat musi być zapłacony. Jeśli wskażesz kolegę i oni to łykną, to są dwie możliwości: kolega jest dla nich osiągalny (jako obywatel UE) i mandat będzie zapłacony, a ty możesz stracić kolegę. Albo kolega mieszka w Nairobi, Tel-Awiwie czy Toronto - o tym już pisałem. Jeśli mandat będzie w końcu zapłacony, to lepiej zrobić to jak najszybciej, bo podobno są promocje za zapłatę w krótkim terminie. Choć nie jestem pewny, czy termin biegnie, dopóki sprawca nie jest ustalony. Jeśli go zapłacisz, to nadal są dwie możliwości: uważasz, że kolega jest świetnym kierowcą i może przycisnąć, jako dysponent wozu nie protestowałeś, bo chyba z grubsza potrafisz ocenić prędkość. Może do tego kolega uczestniczył w kosztach podróży 50/50 i był zmiennikiem w długiej trasie - na tym sprawę można byłoby zakończyć. Jeśli kolega jest zdiagnozowanym przypadkiem ADHD, nie rozumie "zwolnij", "nie dotykaj" i "ciszej" nawet powtórzonego 4 razy, a do tego był twoim gościem i poprosił cię o kierownicę, to śmiało z kwitkiem do niego - niech wie, jakie straty spowodował. Przepraszam za moralizatorstwo, ale liczy się rezultat końcowy, jeden z wyżej wymienionych.