11-06-2018, 14:16
Cześć!
W sumie trochę późno, ale chciałem podziękować wszystkim za porady odnośnie wyjazdu na Węgry – za te, które dostałem od Was w bezpośrednich odpowiedziach na pytania, i za te, które tutaj przeczytałem. Pomogły mi one wszystko sobie bardzo dobrze zorganizować – majówkowa objazdówka wyszła mi znakomicie i na pewno będę wracał na Wegry, bo mam dużo jeszcze do zobaczenia.
Łącznie na Węgrzech spędziłem 6 dni:
1 dzień:
Przyjazd do Budapesztu. Zwiedziłem kościół Macieja (zachwycający na zewnątrz, piękny w środku), Dom Terroru (największy wstrząs – kazamaty i wystawione tam szubienice), zobaczyłem Lasek Miejski i Pomnik Milenium
2 dzień:
Pojechałem w Góry Matra. Z Matrahazy wszedłem na Kekes, zszedłem do Matrafurdo i dalej z buta do Gyongyos (łącznie pewnie z 18 km – szedłem z parkingu u podnóża góry, nie tego parkingu przy samym szczycie). Wstępna obserwacja po różnych lekturach (że Góry Matra to takie nasze Góry Sowie) potwierdziłem empirycznie ?
3 dzień:
Z Budapesztu do Szekesfehervaru. Tam zobaczyłem przepięknie zachowaną starówkę, pochodziłem chwilę po pierwszej bazylice królewskiej i zwiedziłem zamek Boryego. Z Szekesfehervaru na nocleg do Siofok.
4 i 5 dzień:
Pojeździłem wokół Balatonu. Zrobiłem część południową (od Balatonszentgyorgy do Siofok) i część wschodnią – północno-wschodnią, gdzie zachwyciłem się klifami.
6 dzień:
Powrót do Budapesztu. Tam jaskinie, ruiny amfiteatru, Obuda, Wyspa Małgorzaty (piękna!) oraz bazylika św. Stefana (którą podczas pierwszego wyjazdu potraktowałem mocno po macoszemu).
Objazdówka rozbudziła mój apetyt na więcej. Oczywiście nie obyło się bez błędów podczas planowania (powinienem był wziąć na przykład więcej dni na Balaton – najciekawszą zachodnią część razem z Małym Balatonem zostawiam na kolejny wyjazd) oraz podczas samego wyjazdu (nie wiem, czemu, ale ubzdurałem sobie, że w metrze nie trzeba kasować biletów, skoro nie ma kasownika w wagonie – mandat 80 tys. forintów boleśnie mnie przekonał, że jednak trzeba ). Podczas kolejnego wyjazdu na pewno będę chciał ponownie zawitać do Budapesztu (choćby dla miasteczka Szentedre, na które nie starczyło mi mocy), objechać zachodni Balaton oraz trasy przy Dunaju.
Co do noclegów: w Budapeszcie spałem w Hungaria Guesthouse, w Siofok – w Joy Guesthouse. Obie miejscówki bardzo fajne, z sympatycznymi właścicielami, wyposażone tak, jak tego potrzebuję. Hungaria ma dodatkowy plus, że leży tuż przy dworcu autobusowym, skąd jechałem w Matrę, oraz przy stacji metra, skąd mogłem dostać się na dworzec, aby dojechać do Szekesfehervaru.
W sumie trochę późno, ale chciałem podziękować wszystkim za porady odnośnie wyjazdu na Węgry – za te, które dostałem od Was w bezpośrednich odpowiedziach na pytania, i za te, które tutaj przeczytałem. Pomogły mi one wszystko sobie bardzo dobrze zorganizować – majówkowa objazdówka wyszła mi znakomicie i na pewno będę wracał na Wegry, bo mam dużo jeszcze do zobaczenia.
Łącznie na Węgrzech spędziłem 6 dni:
1 dzień:
Przyjazd do Budapesztu. Zwiedziłem kościół Macieja (zachwycający na zewnątrz, piękny w środku), Dom Terroru (największy wstrząs – kazamaty i wystawione tam szubienice), zobaczyłem Lasek Miejski i Pomnik Milenium
2 dzień:
Pojechałem w Góry Matra. Z Matrahazy wszedłem na Kekes, zszedłem do Matrafurdo i dalej z buta do Gyongyos (łącznie pewnie z 18 km – szedłem z parkingu u podnóża góry, nie tego parkingu przy samym szczycie). Wstępna obserwacja po różnych lekturach (że Góry Matra to takie nasze Góry Sowie) potwierdziłem empirycznie ?
3 dzień:
Z Budapesztu do Szekesfehervaru. Tam zobaczyłem przepięknie zachowaną starówkę, pochodziłem chwilę po pierwszej bazylice królewskiej i zwiedziłem zamek Boryego. Z Szekesfehervaru na nocleg do Siofok.
4 i 5 dzień:
Pojeździłem wokół Balatonu. Zrobiłem część południową (od Balatonszentgyorgy do Siofok) i część wschodnią – północno-wschodnią, gdzie zachwyciłem się klifami.
6 dzień:
Powrót do Budapesztu. Tam jaskinie, ruiny amfiteatru, Obuda, Wyspa Małgorzaty (piękna!) oraz bazylika św. Stefana (którą podczas pierwszego wyjazdu potraktowałem mocno po macoszemu).
Objazdówka rozbudziła mój apetyt na więcej. Oczywiście nie obyło się bez błędów podczas planowania (powinienem był wziąć na przykład więcej dni na Balaton – najciekawszą zachodnią część razem z Małym Balatonem zostawiam na kolejny wyjazd) oraz podczas samego wyjazdu (nie wiem, czemu, ale ubzdurałem sobie, że w metrze nie trzeba kasować biletów, skoro nie ma kasownika w wagonie – mandat 80 tys. forintów boleśnie mnie przekonał, że jednak trzeba ). Podczas kolejnego wyjazdu na pewno będę chciał ponownie zawitać do Budapesztu (choćby dla miasteczka Szentedre, na które nie starczyło mi mocy), objechać zachodni Balaton oraz trasy przy Dunaju.
Co do noclegów: w Budapeszcie spałem w Hungaria Guesthouse, w Siofok – w Joy Guesthouse. Obie miejscówki bardzo fajne, z sympatycznymi właścicielami, wyposażone tak, jak tego potrzebuję. Hungaria ma dodatkowy plus, że leży tuż przy dworcu autobusowym, skąd jechałem w Matrę, oraz przy stacji metra, skąd mogłem dostać się na dworzec, aby dojechać do Szekesfehervaru.