09-06-2013, 19:39
Oto fragment książki Igora Jankego - "Napastnik" o tym wydarzeniu:
"W pewnym momencie, w czasie walk z policją, doszło do niezwykłego wydarzenia, którego symbolika przyćmiła wszystko.Sześćdziesięciopięcioletni mężczyzna, który przeżył rewolucję 1956 roku, uruchomił historyczny sowiecki czołg T - 34, pochodzący z Muzeum Historii Wojskoswości, który wystawiono publicznie jako pamiątkę antysowieckiego powstania. Trzydziestodwutonowa maszyna ruszyła w stronę policjantów, w kierunku placu Deák. Czołg przejechał 150 metrów. Ludzie bili brawo, krzyczeli, machali flagami. Czołg tymczasem pędził i zniszczył tablicę reklamową. policja była całkowicie skonsternowana. w końcu ... zaatakowała czołg gazem łzawiącym i armatką wodną. Czołg odbył parę honorowych rund i zakończył wznowioną na krótko działalność bojową.
Trzy lata później sąd skazał mężczyznę, który uprowadził czołg na dwadzieścia miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Adwokat z urzędu próbował go bronić, mówiąc , że jego klient jest człowiekiem niezrównoważonym psychicznie i działał pod wpływem ekstazy tłumu. A mężczyzna spokojnie oświadczył, że był wszystkiego świadomy i miał zamiar staranować policyjne barykady. "Chciałem pomóc demonstrantom, tak jak w 1956 roku".... Stanowczo zaprzeczał, że chciał najechać na policję, która atakowała ludzi"
"W pewnym momencie, w czasie walk z policją, doszło do niezwykłego wydarzenia, którego symbolika przyćmiła wszystko.Sześćdziesięciopięcioletni mężczyzna, który przeżył rewolucję 1956 roku, uruchomił historyczny sowiecki czołg T - 34, pochodzący z Muzeum Historii Wojskoswości, który wystawiono publicznie jako pamiątkę antysowieckiego powstania. Trzydziestodwutonowa maszyna ruszyła w stronę policjantów, w kierunku placu Deák. Czołg przejechał 150 metrów. Ludzie bili brawo, krzyczeli, machali flagami. Czołg tymczasem pędził i zniszczył tablicę reklamową. policja była całkowicie skonsternowana. w końcu ... zaatakowała czołg gazem łzawiącym i armatką wodną. Czołg odbył parę honorowych rund i zakończył wznowioną na krótko działalność bojową.
Trzy lata później sąd skazał mężczyznę, który uprowadził czołg na dwadzieścia miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Adwokat z urzędu próbował go bronić, mówiąc , że jego klient jest człowiekiem niezrównoważonym psychicznie i działał pod wpływem ekstazy tłumu. A mężczyzna spokojnie oświadczył, że był wszystkiego świadomy i miał zamiar staranować policyjne barykady. "Chciałem pomóc demonstrantom, tak jak w 1956 roku".... Stanowczo zaprzeczał, że chciał najechać na policję, która atakowała ludzi"