12-10-2013, 18:37
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-10-2013, 18:38 przez golabwtrampkach.)
Witajcie. Jak obiecałam Waldkowi, zamieszczę moją relację z podróży na Węgry.
Dodam na początek, że mam 19 lat i wybrałam się do Budapesztu (prawie)SAMA. Moi przyjaciele z różnych przyczyn nie mogli wybrać się ze mną, a jestem uparciuchem, marzył mi się Budapeszt i w ogóle wakacje. Napisałam do mojego przyjaciela Węgra(poznałam go na wymianie polsko-węgierskiej w moim liceum), który studiuje i mieszka tymczasowo w Budapeszcie(w sumie gdyby nie on, bałabym się wybrać sama).
1).W nocy na 25/26.09.2013 jechałam pociągiem z Krakowa(zapłaciłam 39 euro w jedną stronę, czyli około 167 zł). Dotarłam do Budapesztu o 9.00 z lekkim opuźnieniem, chyba 15 minutowym.
2). Zatrzymałam się na jedną noc w Corvin Point Hostel, blisko 20 minut od Dworca Keleti. Może jak wchodzi się do sypiącej się kamienicy miałam różne odczucia, ale urządzone w środku było całkiem nieźle. Nigdy nie spałam w tak wygodnym łóżku! Jak najbardziej polecam - chociaż najtaniej nie jest(w ośmioosobowym pokoju, 12.90 euro za noc). Kupiłam 2 bilety jednodniowe, który jeden kosztował 1650 ft. Trzeba było powiedzieć kasjerowi na które dni mają być przeznaczone, bo od razu wpisywał je na bloczku. Ale jak ktoś kiedyś tutaj wspomniał - najlepiej zwiedza się pieszo. Na zwiedzanie Budapesztu poświęciłam jeden dzień, a widziałam dość dużo. Parę zdjęć możecie zobaczyć w mojej amatorskiej galerii. Ostatnie trzy obrazki są z Węgier. Zdjęć jest kilka, wystarczy klikać na zdjęcia.
3). Jako że mój przyjaciel Węgier, nie zostawał na weekend w Budapeszcie, więc wybrałam się z nim w piątek do małego miasteczka nad północnym brzegiem Balatonu - Óbudavár. Jechałam tam dwoma autobusami - volatbuszem z Budapest-Nepliget(koszt w okolicach 1300 ft w jedną stronę), a potem autobusem z miejscowości Veszprém do Óbudavár(330 ft). Ważne dla studentów - nie sprawdzają kart studenckich! Przynajmniej mnie nie prosili, nawet jak koleżanka Węgierka myślała, że mam dać - kierowca zaprzeczył. W tej wiosce było zorganizowane coś w rodzaju rekolekcji dla katolickiej młodzieży z ruchu szensztackiego (bardzo popularnego na Węgrzech) - wszystko było prowadzone po węgiersku. Dodam, że nie uczyłam się nigdy węgierskiego, tylko podstawowe zwroty typu 'cześć', 'dziękuję' i 'jestem polką' - ostatnie było bardzo pomocne i wywoływało uśmiech na twarzach moich węgierskich przyjaciół
4). W drogę powrotną również jechałam pociągiem z Budapeszt-Keleti, w nocy z niedzieli na poniedziałek. Dotarłam cała i zdrowa z bagażem nowych doświadczeń i mnóstwem nowych przyjaciół!
Teraz podam ogólne wnioski z mojego (nieostatniego) pobytu na Węgrzech:
1) Jak nie węgierski, to niemiecki! Oprócz urzędników/kasjerów prędzej dogadacie się po niemiecku niż po angielsku!
2) Niesamowicie dobre jedzenie - a szczególnie pieczywo. Polecam pizzę pod dworcem Nepliget - za 6-9 złotych można dostać pyszny kawałek pizzy i napój - colę/wodę. Tesco wygląda bardziej przyzwoicie niż w Polsce, a byłam w Tesco w Arena Plaza(o ile się nie mylę).
3) Węgrzy są bardziej schludni i czyści.
4) Dużo bezdomnych jest w przejściach podziemnych i na ulicach. Lepiej nie zagadywać.
5) Jako że jestem mieszczuchem, czułam się w Budapeszcie trochę jak w domu Bardzo dobrze zorganizowany transport publiczny, więc się nie pogubicie. Nie czeka się długo na tramwaje.
6) Rzeczywiście, Węgrzy piją wodę z kranu.
7) Piękne krajobrazy w okolicach Balatonu! Może nie mają zbyt górzyście, ale bardziej pagórkowato i przestronnie. Dodatkowo wiele pasiek z końmi - coś niesamowitego!
8) Ludzie są bardzo mili, nawiązałam wiele nowych przyjaźni. Wiele Węgrów umiało powiedzieć po polsku "Polak, Węgier dwa bratanki" co było bardzo miłe! I powiem, że to jedno zdanie jest mocno zakorzenione w kulturze i żyje!
9)Była jedna zabawna sytuacja. W Tesco w Budapeszcie, kupując rzeczy na drogę powrotną i Tokaj dla rodziców, starsza pani w kasie zapytała mnie o dowód Była bardzo miła, ale musiałam wskazać jej datę mojego urodzenia na dowodzie.
Jeśli nasunęłyby się jakieś pytania np. o szczegóły - proszę się nie wahać! Odpowiem w miarę możliwości.
Serdecznie pozdrawiam!
Dodam na początek, że mam 19 lat i wybrałam się do Budapesztu (prawie)SAMA. Moi przyjaciele z różnych przyczyn nie mogli wybrać się ze mną, a jestem uparciuchem, marzył mi się Budapeszt i w ogóle wakacje. Napisałam do mojego przyjaciela Węgra(poznałam go na wymianie polsko-węgierskiej w moim liceum), który studiuje i mieszka tymczasowo w Budapeszcie(w sumie gdyby nie on, bałabym się wybrać sama).
1).W nocy na 25/26.09.2013 jechałam pociągiem z Krakowa(zapłaciłam 39 euro w jedną stronę, czyli około 167 zł). Dotarłam do Budapesztu o 9.00 z lekkim opuźnieniem, chyba 15 minutowym.
2). Zatrzymałam się na jedną noc w Corvin Point Hostel, blisko 20 minut od Dworca Keleti. Może jak wchodzi się do sypiącej się kamienicy miałam różne odczucia, ale urządzone w środku było całkiem nieźle. Nigdy nie spałam w tak wygodnym łóżku! Jak najbardziej polecam - chociaż najtaniej nie jest(w ośmioosobowym pokoju, 12.90 euro za noc). Kupiłam 2 bilety jednodniowe, który jeden kosztował 1650 ft. Trzeba było powiedzieć kasjerowi na które dni mają być przeznaczone, bo od razu wpisywał je na bloczku. Ale jak ktoś kiedyś tutaj wspomniał - najlepiej zwiedza się pieszo. Na zwiedzanie Budapesztu poświęciłam jeden dzień, a widziałam dość dużo. Parę zdjęć możecie zobaczyć w mojej amatorskiej galerii. Ostatnie trzy obrazki są z Węgier. Zdjęć jest kilka, wystarczy klikać na zdjęcia.
3). Jako że mój przyjaciel Węgier, nie zostawał na weekend w Budapeszcie, więc wybrałam się z nim w piątek do małego miasteczka nad północnym brzegiem Balatonu - Óbudavár. Jechałam tam dwoma autobusami - volatbuszem z Budapest-Nepliget(koszt w okolicach 1300 ft w jedną stronę), a potem autobusem z miejscowości Veszprém do Óbudavár(330 ft). Ważne dla studentów - nie sprawdzają kart studenckich! Przynajmniej mnie nie prosili, nawet jak koleżanka Węgierka myślała, że mam dać - kierowca zaprzeczył. W tej wiosce było zorganizowane coś w rodzaju rekolekcji dla katolickiej młodzieży z ruchu szensztackiego (bardzo popularnego na Węgrzech) - wszystko było prowadzone po węgiersku. Dodam, że nie uczyłam się nigdy węgierskiego, tylko podstawowe zwroty typu 'cześć', 'dziękuję' i 'jestem polką' - ostatnie było bardzo pomocne i wywoływało uśmiech na twarzach moich węgierskich przyjaciół
4). W drogę powrotną również jechałam pociągiem z Budapeszt-Keleti, w nocy z niedzieli na poniedziałek. Dotarłam cała i zdrowa z bagażem nowych doświadczeń i mnóstwem nowych przyjaciół!
Teraz podam ogólne wnioski z mojego (nieostatniego) pobytu na Węgrzech:
1) Jak nie węgierski, to niemiecki! Oprócz urzędników/kasjerów prędzej dogadacie się po niemiecku niż po angielsku!
2) Niesamowicie dobre jedzenie - a szczególnie pieczywo. Polecam pizzę pod dworcem Nepliget - za 6-9 złotych można dostać pyszny kawałek pizzy i napój - colę/wodę. Tesco wygląda bardziej przyzwoicie niż w Polsce, a byłam w Tesco w Arena Plaza(o ile się nie mylę).
3) Węgrzy są bardziej schludni i czyści.
4) Dużo bezdomnych jest w przejściach podziemnych i na ulicach. Lepiej nie zagadywać.
5) Jako że jestem mieszczuchem, czułam się w Budapeszcie trochę jak w domu Bardzo dobrze zorganizowany transport publiczny, więc się nie pogubicie. Nie czeka się długo na tramwaje.
6) Rzeczywiście, Węgrzy piją wodę z kranu.
7) Piękne krajobrazy w okolicach Balatonu! Może nie mają zbyt górzyście, ale bardziej pagórkowato i przestronnie. Dodatkowo wiele pasiek z końmi - coś niesamowitego!
8) Ludzie są bardzo mili, nawiązałam wiele nowych przyjaźni. Wiele Węgrów umiało powiedzieć po polsku "Polak, Węgier dwa bratanki" co było bardzo miłe! I powiem, że to jedno zdanie jest mocno zakorzenione w kulturze i żyje!
9)Była jedna zabawna sytuacja. W Tesco w Budapeszcie, kupując rzeczy na drogę powrotną i Tokaj dla rodziców, starsza pani w kasie zapytała mnie o dowód Była bardzo miła, ale musiałam wskazać jej datę mojego urodzenia na dowodzie.
Jeśli nasunęłyby się jakieś pytania np. o szczegóły - proszę się nie wahać! Odpowiem w miarę możliwości.
Serdecznie pozdrawiam!