Nad Cisą, Prutem i Dunajem
#51
Pchacz. Takie coś chyba istnieje.
Odpowiedz
#52
15. Multi-kulti w Wojwodinie

Wojwodinę uważam za najciekawszy region kulturowy Serbii - żyje w niej aż dziewiętnaście narodowości liczących co najmniej tysiąc osób. Tworzy to prawdziwy tygiel, na szczęście dość mało wybuchowy.


O ile dwujęzyczne tablice są dość powszechne, to już z większa ilością języków występują rzadziej. Bela Crkva (Бела Црква) ma też wersję rumuńską. Widać tu działalność jakiś miejscowych genetycznych patriotów.
[Obrazek: DSC_0393.JPG]

Nazwa rumuńska nie dziwi, bowiem miasto znajduje się w "cyplu" - Serbia wbija się tu w terytorium rumuńskie, a kilkuset Rumunów mieszka (w jednej z pobliskich wsi stanowią nawet większość). Największą mniejszością (kilka procent) są Romowie, a obok nich Czesi. Sto lat temu połowa mieszkańców mówiła po niemiecku (Weißkirchen), ale tych wypędzono po 1945 do Rzeszy.

Turystów (w zdecydowanej większości serbskich) do miasta przyciągają Belocrkvanska jezera (Белоцркванска језера) - jest ich w sumie sześć. Otaczają je różne ośrodki, knajpy i bardziej dzikie okolice. Rozbijamy się na kempingu położonym najdalej od centrum i najspokojniejszym.
[Obrazek: DSC_0397.JPG]

Minusem jest fakt, że do najbliższej knajpy mamy trochę dreptania główną drogą, na szczęście ta nie należy do zbyt ruchliwych.
[Obrazek: DSC_0408.JPG]

Za polami i drzewami zielono-żółte wzgórza - góry Locvei. To znów Rumunia, otaczająca miejscowość z trzech stron: wygląda na to, że wyjeżdżając z Rumunii nigdy jej do końca nie opuściliśmy Oczko.
[Obrazek: DSC_0410.JPG]

Dla romantyków zachód słońca nad Głównym Jeziorem wokół które skupiło się najwięcej podmiotów świadczących usługi turystyczne.
[Obrazek: DSC_0415.JPG]

Dla fanów miejsc opuszczonych nieczynna plaża nad jeziorem Vračevgajskim.
[Obrazek: DSC_0413.JPG]

Bela Crkva to typowe habsburskie miasteczko z jugosłowiańskimi dodatkami. Między zaniedbanymi kamienicami widać architekturę z czasów Tito. Jugosłowiańskie są także niebieskie drogowskazy (obecne serbskie mają kolor żółty). Ostatni raz widziałem takie w Kosowie.
[Obrazek: DSC_0427.JPG]
[Obrazek: DSC_0428.JPG]

Parkowanie na ulicach płatne - tylko smsem. I tylko od serbskiego operatora, bo z polskiego smsy mi odrzucał. Co ma zatem zrobić turysta? Parkować nielegalnie za darmo.
[Obrazek: DSC_0391.JPG]

Pewnym zgrzytem skończyła się wizyta w sklepie na rogu. Wsadziłem do koszyka piwo we flaszce i przy kasie facet pyta o butelkę.
- Nie mam.
- To nie sprzedam.

Od razu przypomniałem sobie durny paradoks niektórych bałkańskich krajów (co prawda geograficzne Bałkany są dopiero kilkanaście kilometrów dalej na południe, za Dunajem, ale w tym przypadku to bałkanizm kulturowy Oczko).
- A skąd mam wziąć butelkę?
- Nie ma butelki, nie sprzedam. Musi być butelka.
- Mam ją urodzić czy co? - robię się coraz bardziej poirytowany. Kasjer stroi głupie miny i tłumaczy komuś z kolejki, że ja chcę kupić piwo we flaszce bez swojej butelki!

Piwa oczywiście nie kupiłem. Nie pierwszy raz miałem takie problemy. Podczas pierwszej wizyty w Serbii (też w Wojwodinie i też w małej miejscowości) kobieta ze sklepu była zszokowana brakiem szkła, ale po konsultacjach z ekipą sprzedającą doliczyła nam kaucję. Choć nie miała pojęcia ile taka kaucja wynosi. W Macedonii kaucja wyszła drożej niż samo piwo! Czasem jednak odchodziłem od kasy z niczym tak jak tu - nie ma butelki, nie ma alkoholu!

Żeby było śmieszniej takie jaja są tylko w małych sklepach - w dużych marketach nikogo to nie dziwi. W Skopje gdy przyszedłem z własną butelką (zdobytą wcześniej) popatrzyli na mnie jak na idiotę.
- Do tego piwa nie ma kaucji!
A w sklepie w Ochrydzie była...

Ktoś może powiedzieć - takie są miejscowe przepisy, szanuj je albo kup piwo w puszce. No i wychodzi, że to wcale nie przepisy ale wymysły w niektórych placówkach, z kolei nie wszystkie browary sprzedają swoje towary w puszkach (większość piw jest w butelkach). A skąd człowiek po raz pierwszy pojawiający się w Serbii ma butelkę wziąć? Chyba przemycić przez granicę albo kupić na czarnym rynku...

Co było pierwsze - jajko czy kura? Piwo czy butelka?

Na jednym z domów wisi kilka szyldów partii politycznych - jest nawet komunistyczna (tam przynajmniej się z tym nie kryją). Widać bardzo rozpolitykowane wnętrza.
[Obrazek: DSC_0424.JPG]

Za nami ostatnia noc poza EU. Wszystko co dobre szybko się kończy, choć to jeszcze nie koniec całego wyjazdu. Plan na dziś: przedostać się na Węgry! W tym celu musimy przeciąć całą Wojwodinę z południowego-wschodu na północ. Opcji jest kilka, ale tym razem wybieram głównie boczne drogi. Zazwyczaj proste i puste o całkiem niezłej nawierzchni.
[Obrazek: DSC_0430.JPG]

Na horyzoncie znów widać sympatyczny zarys - to Góry Wrszackie podzielone między Serbię i Rumunię.
[Obrazek: DSC_0434.JPG]

Sam Vršac (Вршац, węg. Versec, rum. Vârșeț) słynie ze swoich winobrań, jednak czasu mamy tylko tyle, aby zrobić kilka zdjęć z okien.
[Obrazek: DSC_0435.JPG]

Rumuńska cerkiew prawosławna. Rumunii to 10% mieszkańców, a połowę więcej niż Węgrzy. Kilka okolicznych wiosek jest zamieszkanych przez rumuńską większość, a jedna przez węgierską.
[Obrazek: DSC_0436.JPG]

W kolejnej gminie zaczyna się prawdziwa mieszanka - zdumiony widzę na rogatkach taką tablicę:
[Obrazek: DSC_0437.JPG]

Jest nazwa serbska, węgierska i rumuńska. A ta druga w cyrylicy? Sądziłem początkowo, że rusińska (Rusinów mieszka w Wojwodinie kilkanaście tysięcy), ale okazała się... macedońską. W Margicie dominują Serbowie z silnymi grupami Rumunów, Cyganów i Węgrów.

W Plandište, siedzibie gminy, w miejsce rumuńskiego pojawia się nazwa słowacka niczym nie różniąca się od serbskiej w alfabecie łacińskim. Może dlatego, że jest w użyciu dopiero od okresu powojennego, przedtem używano Zichyfalva i Zichydorf natomiast po serbsku Zičidorf.
[Obrazek: DSC_0440.JPG]

W okresie komunistycznej Jugosławii zmieniła się struktura ludności - w miejsce Niemców osadzono tu Macedończyków i innych z różnych terenów państwa. Stąd dziś tak duży procent (1/5) osobników, którzy generalnie mieszkają kilkaset kilometrów stąd na południe.

Między drogami pola. Lasów brak. Co jakiś czas mijam traktory - powozów konnych prawie się w Serbii nie widuje, a przynajmniej nie na północy.
[Obrazek: DSC_0442.JPG]

Velika Greda ma ten sam zestaw językowy co poprzednia osada.
[Obrazek: DSC_0444.JPG]

Serbowie, Madziarzy i Macedończycy. Większość odwiedzanych wiosek liczy nie więcej niż tysiąc mieszkańców, więc łatwiej tutaj widać wielonarodowość.
[Obrazek: DSC_0446.JPG]

Ciekawie jest w Hajdučicy. Najliczniejsi są tu Słowacy. W ogóle niedoceniani sąsiedzi Polski to trzecia grupa w Wojwodinie po Węgrach. Czechów jest znacznie mniej, dominują tylko w jednej wiosce w pobliżu Beli (?) Crkvi. Nazwa słowacka od serbskiej różni się tylko jedną literką i powinna być przedostatnia, a jest ostatnia. Ciekawe dlaczego?
[Obrazek: DSC_0449.JPG]
Odpowiedz
#53
Kontynuacja: http://hanyswpodrozach.blogspot.com/2016...dinie.html
Odpowiedz
#54
(20-10-2016, 22:12)Pudelek napisał(a): Prom głośny i śmierdzący, pchany przez holownik (pchajnik Szeroki uśmiech) Oczko

z takich bardziej klimatycznych promow - plynelismy kiedys na Lotwie taka stara, poskrecana srubami krypa z silnikiem od kosiarki... to dopiero bylo glosne! Uśmiech

ale zdecydowanie wole takie promy, niz to, co plywa np. przez Balaton (w dalszej czesci Twojej relacji)
Odpowiedz


Podobne wątki&hellip
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Znad Dunaju do Balatonu. Z Balatonu nad Adriatyk. Z Adriatyku do Siedmiogrodu. Pudelek 20 9,961 27-09-2017, 15:34
Ostatni post: Pudelek



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości