Wczoraj pisałem prywatną odpowiedź dla
embera ale padł mi internet. Dzisiaj pasuje mi to do kontekstu Waszych wypowiedzi i wypowiadam się w liście otwartym:
Pojechać do swojego ulubionego miejsca ze względu na jego
klimat, ludzi i swoje potrzeby, a potem wokół słyszeć ojczysty język i nie zawsze chwalebne zachowania, to tak jakby nigdzie nie wyjeżdżać. Ostatnio miałem to za karę, bo wybrałem się do Egeru w sezonie letnim. Nawet pani wynajmująca pokoje skarżyła się się na dzieci (= kłopoty) częściej pojawiające się w Egerze za sprawą pieniędzy od polskiego ministra - tak to przekazała
.
Jeszcze parę lat temu usłyszenie ojczystego języka powodowało nagłą sympatię do przypadkowej, nieznajomej osoby. Teraz chciałoby się tego unikać
. Co prawda w dalszym ciągu można spotkać turystów - rodaków "dyskretnych" i dobrze przygotowanych lecz niestety reszta psuje wizerunek.
15 sierpnia zdarzyło mi się nocować "na końcu świata" tzn. w miejscowości Uppony w Öregsomfa Vendeghaz (chyba się nikomu nie przyda ale polecam). Tam nie miałem szansy spotkać rodaka i dawno nie słyszałem tak głębokiej ciszy wieczorem. Wrażenie niesamowite, podobnie jak koncert kościelnych dzwonów o piątej rano
.
Konkluzja? Trzeba szukać dalszych "zakamarków" i nic o nich nie wspominać. To po co byłoby to forum
.
Wybieram się do sarospataka w poniedziałek rano martwie się czy wjadę na kamping jest aż tak zle?
eplus co się tam dzieje?
Jest dość ciasno, ale kulturalnie. Oczywiście czasem mimowolnie usłyszy się przekleństwo w prywatnej rozmowie, ale muzyka jest puszczana na akceptowalnym poziomie, nie widać pijaków potykających się o namioty, o rabunku lodówek także nikt nie słyszał. Bez problemu korzystamy ze stolika w kuchni, jedynie na dostęp do któregoś z dwóch zlewów trzeba zwykle poczekać.
Tak obecnie wygląda kemping, kartka dalej wisi. Wczoraj nikt nie odpowiedział na moje zaproszenie, wiec jesteśmy samotni w tłumie. Trzeba liczyć na to, że przynajmniej połowa obecnych dziś wyjedzie.
Ja to nazywam maksymalnym wykorzystaniem wolnego dnia. Niezły wynik. Brawo.
Adamus, dobre wieści dla Ciebie. Chyba, że zapowiedzieli huragan, a ja nic nie wiem.
(24-08-2019, 22:47)oldman58 napisał(a): [ -> ]Wczoraj pisałem prywatną odpowiedź dla embera ale padł mi internet. Dzisiaj pasuje mi to do kontekstu Waszych wypowiedzi i wypowiadam się w liście otwartym:
Pojechać do swojego ulubionego miejsca ze względu na jego klimat, ludzi i swoje potrzeby, a potem wokół słyszeć ojczysty język i nie zawsze chwalebne zachowania, to tak jakby nigdzie nie wyjeżdżać. Ostatnio miałem to za karę, bo wybrałem się do Egeru w sezonie letnim. Nawet pani wynajmująca pokoje skarżyła się się na dzieci (= kłopoty) częściej pojawiające się w Egerze za sprawą pieniędzy od polskiego ministra - tak to przekazała .
Jeszcze parę lat temu usłyszenie ojczystego języka powodowało nagłą sympatię do przypadkowej, nieznajomej osoby. Teraz chciałoby się tego unikać . Co prawda w dalszym ciągu można spotkać turystów - rodaków "dyskretnych" i dobrze przygotowanych lecz niestety reszta psuje wizerunek.
15 sierpnia zdarzyło mi się nocować "na końcu świata" tzn. w miejscowości Uppony w Öregsomfa Vendeghaz (chyba się nikomu nie przyda ale polecam). Tam nie miałem szansy spotkać rodaka i dawno nie słyszałem tak głębokiej ciszy wieczorem. Wrażenie niesamowite, podobnie jak koncert kościelnych dzwonów o piątej rano .
Konkluzja? Trzeba szukać dalszych "zakamarków" i nic o nich nie wspominać. To po co byłoby to forum .
Eger jest tak czy inaczej za.ebisty
Ale fakt, zrobiła się z niego popularna miejscówka przede wszystkim dla rodzin, mało jednak młodzieży, wiec nie ma ekscesów i na kampigu, i na furdo, w mieście spokój, wieczorem cisza, żadnych ekscesów które np. znam ze strony angielskiej młodzieży w Krakowie.
Tym niemniej, tu już nie chodzi o język, że jedzie sie za granicę
a czuje sie jak Krupówkach
o prosyu autentycznie zrobiło się tłoczno, np. na kompielisku w Egerze, nawet w środku tygodnia, jest po postu duzo ludzi. Mnie to jakoś specjalnie nie męczy, ale też wypoczynkowi nie sprzyja. No i ten tłum na kampingu...
Dlatego robiłem rozeznanie strategiczne jak tu odsunąc sie nieco od Egeru, ale nie zrezygnować z regionu Egeru, i chyba mamy odpowiedź. No chyba że wpadnie nam do głowy całkiem inny pomysł, np. Sostofurdo.
pzdr.
(25-08-2019, 6:50)eplus napisał(a): [ -> ]Oldman, łatwo Ci radzić. Ile tam siedziałeś? Ja mam dwa dni wolnego, gdyby to było więcej, to byłbym w Nyirbator. Wczoraj wyjechałem o 4:16 (zegarek kamery trochę przekłamuje), Słowację przebyłem w 1:41:17, o ósmej jadłem już śniadanie na kempingu.
Prawdziwy z Ciebie przodownik pracy
Ja to nie mam zdrowia jeździć po nocy.
pzdr.
Hej ! Piszecie o zamkniętym kempingu przybasenowym , a co z tym po drugiej stronie ulicy ?
Działa ? Czy też jest mnóstwo ludzi tam ?
Pytam bo ja wolałem tam się logować ze względu na spokój, a cena za spokój była adekwatna